To dobre, a gdzie są tacy sprinterzy i kontrolerzy Najwyższego, którzy sprawują również kontrolę nad osrodkami (bo nie napisałeś ze to iskconowa swiatynia, więc...)? Jeśli to w iskconie są tacy rozumiejący filozofię prezydenci świątyń rozkazujący Bogu aby za najdalejParamatmaDas pisze:Nie tak dawano rozmawalem z pewnym bylym prezydentem swaityni. POwiedzial mi ze przlaczyl sie do bhaktow bo mu powiedzialno ze "jesli bedziesz pratykowal proces zobaczysz Boga twarza w twarz". POwidzial ze zrobil sam sobie jakby zaklad. Daje sobie 5 lat. Minelo 5 lat i nie zobaczyl Boga, wiec odszedl. .
(plany "pieciolatki" wiecznie żywe) 5 lat pojawił sie łaskawie przed jego swietlanym obliczem (bo inaczej odejdzie z procesu i Bóstwa
to nie to - nie odpowiadały "witaj wspaniały wielbicielu" jak wchodził do świątyni), aby pojawiając się Wieczny Kontroler Wszychświatów złożył przy okazji pokłon mówiąc: "Juz jestem - nie spóżniłem się mój drogi rozkazujący sługo?! Co prawda pojawiłem się w formie Visnu, ale to tylko po to aby Ci lepiej służyć (co 4 rece to nie 2)" - to powodzenia...
Jeśli ma taka koncepcje służenia to dobrze ze przestał komandirować, niech odejdzie na czas jakiś przemysli kilka spraw, poukłada sobie w głowie i zrobi sobie kolejny zakład .
A nie mówili mu ze powinien też intonować bez obraz przy okazji?