Nie jestem bhaktą, ale podoba mi się ta idea i mam nadzieje że kiedyś zostanę Ale w szerszym filozoficznie sensie tak, energia materialna służy Krysznie, a ja służę pod jej nadzorem. Rzecz w tym że energia materialna nie służy Krysznie bezpośrednio i sama w sobie nie daje mu przyjemności, tworzy jednak kontekst dla jego lila takich jak chociazby gaura-lila. Musi istnieć świat upadłych istot, by mogło dojść do rozrywki wznoszenia ich, ja pomagam więc w kreacji świata upadłych istot.Zawsze robisz to co Kryszna pragnie?
Mówimy że Kryszna jest pierwotnym źródłem wszystkiego, więc możemy na tej bazie stwierdzić że jego pragnienie jest pierwotne, ale jest też w tym pragnieniu pewna jedność. Kryszna jest jednocześnie tożsamy i różny ze swoimi energiami. Ze swoją energią wewnętrzną jest bardziej tożsamy niż różny(spróbujmy postrzegać ogień bez jego energii światła i ciepa). Jedność ta jest też wyrażana tutaj. Narajana miał pragnienie, a jego bhaktowie modlili się o możliwość spełnienia tego pragnienia. Jeśli chcemy koniecznie stwierdzić że zostali zmuszeni to musimy sobie uświadomić że nie zostali zmuszeni siłą Narajana, a jego atrakcyjnością.Kryszna miał pragnienie walczyć, i dlatego bhaktowie przyjęli te pragnienie jako swoje. Ale czy najpierw pojawiło się pragnienie w Krysznie czy w bhaktach? A może jednocześnie? A może usiedli najpierw przy stole, omówili wszystko, a potem odegrali ten cały teatrzyk?
Nauki w wykładzie który cytujesz są z filozoficznego punktu widzenia uproszczone. Nie jest tak że pragnienie materialnym jest czymś bardziej naszym niż pragnienie służenia pragnieniom Kryszny. Jako swoje jest to rozumiane przez uwarunkowane żywe istoty, ale nie jest faktycznie swoim, jest wytworem umysłu będącego elementem zewnętrznej energii Kryszny.
Czemu uważasz że nie mieści mi się w głowie?Oczywiście wszystko co nie mieści Ci się w głowie jest albo manipulacją, albo niewłaściwym zrozumieniem słów Prabhupada.
Według Ciebie bowiem, Prabhupada o tym, że upadamy z Vaikunth mówił do nierozgarniętych, początkujących bhaktów, a o tym, że nie upadamy, i że w ogóle nie ma takiej możliwości, mówił do zaawansowanych, tych wytrawnych. Może widzisz w tym sens, ale ja nie. Wiedza początkowa, nie może być sprzeczna z tą zaawansowaną. Zaawansowana jest kontynuacją, rozwinięciem, uzupełnieniem początkowej, a nie jej przeciwieństwem. Ale może to jakiś koan, który Ty rozgryzłeś.
Upraszczasz tutaj nieco, próbując pokazać coś kuriozalnym mimo że niekoniecznie takie jest. Nie pisałem chociażby że do nierozgarniętych, to że na początku nie da się wyjaśnić wszystkiego nie wynika z nierozgarniętości ucznia. Wszystkie te wnioski były wyciągane z głębszych analiz i twoje podsumowanie tutaj napisane jest na to ślepe. Wskazywałem chociażby na to że te stwierdzenia niekoniecznie mają takie oczywiste znaczenia jakie sugerujesz że mają. Chociażby ten list do Jagadisha z 1970 roku, w którym Śrila Prabhupada wyjaśnił jak rozumiał bycie poprzednio z Kryszną, nie napisał tam że byliśmy jego wiecznymi towarzyszami, tylko że byliśmy z nim tak jak jest dziecko z ojcem przed swoimi narodzinami. Twoje uproszczone rozumienie tych twierdzeń niekoniecznie może doprowadzić do zrozumienia tematu.
Wiedza bardziej zaawansowana może być pozornie sprzeczna z wiedzą prymitywniejszą. Chociażby nie można w pierwszej klasie odejmować od mniejszych liczby większe jak na przykład 3 minus 5, ale w klasach późniejszych już można. Sprzeczność? Nie, bo faktycznie nie można, ale w zbiorze liczb naturalnych, na którym działają dzieci w pierwszej klasie, chociaż nawet nie wiedzą że to tak się nazywa. Istnieje więc pozorna sprzeczność. Z tym że tutaj sprzecznosć wynika po części z tego że na bazie podstawowych nauk tworzysz wnioski kolidujące z bardziej zaawansowanymi naukami. Problemem nie są podstawowe nauki, a to że w imię przywiązania do nich walczysz z głębszym zrozumieniem tematu.
Chciałbym tutaj zauważyć że nie udzielasz wyjaśnień co do cytatów które ja tutaj zamieszczałem, nie obalałeś mojej argumentacji itd. Podczas gdy ja w kontekście poglądów które reprezentuje jestem w stanie znaleźć logiczne miejsce dla tego co Ty tutaj zamieszczasz. Uwaga ta uprawdopodabnia mój pogląd, bo w szerszej wizji da się zawrzeć węższą, a węższej szerszej bez szkody dla niej nie. Ja stwierdzam że wypowiedzi dla początkujących bhaktów nie są dokładnym wyjaśnieniem tematu, a Ty odrzucasz dokładne analizy tematu. Nie jesteś w stanie wyjaśnić czemu Śrila Prabhupada mówił że nikt nie upada z Wajkunty, czemu jak ktoś się tam wzniesie to już nie wraca(na to stwierdzenie już nie pomoże udawanie że dobrowolny upadek to nie upadek). Nie jesteś w stanie wyjaśnić stwierdzeń z Jaiva-Dharmy. Ja podaje takie wyjaśnienia, nieakceptujesz ich nie dlatego że nie są zgodne z logiką, a dlatego że nie są zgodne z Twoim światopoglądem. Możesz oskarżyć mnie o to samo, ale ja wskazywałem na faktyczne dziury logiczne w Twoich wyjaśnieniach.
Walczysz na słówka w tym miejscu. I imputujesz mi poraz wtóry w tym poście rzeczy których nie stwierdziłem. to jeśli rzeczywiście rozumiesz duchową wiedzę, a zapewniasz, że rozumiesz To jest na przykład kłamstwo, bo nigdzie tak nie napisałem. Wmawiasz mi że to robię albo żeby obniżyć pozycje moją w swoich oczach, albo czytelników. Erystyka świadoma czy też nie, nie powinna mieć miejsca w takiej dyskusji. Przytyki te powtarzają się i powtarzają.W sferze materialnej również nie ma ani narodzin, ani śmierci. Choć mówi się, że ciała rodzą się i umierają, to jeśli rzeczywiście rozumiesz duchową wiedzę, a zapewniasz, że rozumiesz, to wiesz, że materialne ciała są "martwe" zawsze. To nie jest coś żywego, podobnie jak ulepiona przez rzeźbiarza figurka z gliny nie jest w żadnym momencie żywą. A skoro ciała nie są żywe, jak więc mogą umierać?
Tak jak napisałem jest to walka na słówka. Język polski czy angielski nie są dostosowane do mówienia o prawdach duchowych. Jak bym powiedział że to dusza umiera, to byś też mógł mnie napaść że jak dusza może umrzeć. Ciało ma swój początek i koniec i uznałem że można je nazwać narodzinami i śmiercią. Dusza doświadcza tych przemian. Tyle.
Dwa są na ten temat. Jeden o żywej istocie jako takiej, a drugi o przyczynach jej uwarunkowanego stanu. Więc wystarczą dwa do zrozumienia tego tematu. Inne rozdziały są na inne tematy. Naturalnie to się wszystko łączy i wystarczy samo zrozumienie natury bhakti o którym jest mówione wcześniej w Jaiva-Dharmie, żeby mięć świadomość że to nie jest stan z którego się upada.Jakież to wszystko proste. Po co cała reszta skoro wystarczą tylko dwa rozdziały
Pierwotnie była a już nie jest? Używając metody "weź co chcesz, zinterpretujesz dosłownie" można na bazie tego stwierdzić że jiva jest teraz materią. To naturalnie bezsensu w kontekście całych nauk, ale da się.Nikt nie wie, kiedy rozpoczęło się materialne życie, lecz faktem jest że posiada ono swój początek, bowiem pierwotnie każda żywa istota była iskrą duchową
Odnośnie tych cytatów chciałbym przypomnieć o istnietniu problematyki postrzegania czasu.
Fragment Jaiva-Dharmy
“ Gdy
omawiamy tematy duchowe i mówimy: ‘Następnie jīva okryta została przez
māyę,’ ‘Świat duchowy został stworzony,’ ‘Māyā nie ma żadnego udziału w
tworzeniu jīvy,’ i tak dalej, na nasze słowa wpływa koncepcja materialnego
czasu. W naszym uwarunkowanym stanie ten wpływ jest naturalny i należy
się go spodziewać. W wszelkich dyskusjach o jīvie i transcendencji, nasze
myśli nie mogą wyzwolić się spod wpływu pojęcia doczesnego czasu,
automatycznie wkradającego się w nasze wywody. Tak więc, w nieunikniony
sposób, myślimy i mówimy w kategoriach przeszłości, teraźniejszości i
przyszłości.
Jeśli jednakże rozważasz wewnętrzne znaczenie tej kwestii, pamiętaj, że
osoba poszukująca wyłącznie zrozumienia czystej esencji Prawdy Absolutnej
będzie postrzegała i używała w swym zrozumieniu tych tematów jedynie
koncepcji wiecznego,
Poszukiwanie tych początków jako wydarzenia w czasie nie ma żadnego sensu. Wklejenie nawet miliarda cytatów i narzucanie im fałszywej interpretacji nie zmieni rzeczywistości. Cały czas jest to wyciąganie błędnej interpretacji na bazie zanieczyszczenia rozumowania materialistyczną perspektywą. Jako że robisz to ignorując wcześniejsze wyjaśnienia w tym temacie(rozumiem gdy byś wskazał ich błędność) obawiam się że dyskusja powoli traci sens. Ja mogę coś napisać, ale Ty i tak to zignorujesz i wkleisz podobny cytat z tą samą interpretacją której nie da się obronić w szerszym kontekście.