Tak, nauka jest powiazana z polityką, biznesem, dlatego czysta nauka funkcjonuje w jakimś stopniu bardziej na uniwersytetach, choć tam też jest rzeźnia. Prace naukowe z reguły zasilają archiwum, nawet biznes czy polityka są zainteresowane czasami jak jest "naukowo" aby pomyśleć czy tą naukę da się wykorzystać, zinterpretować a może "przykryć inną nauką". W Kali yudze prawdomówność jest podcinana właśnie a wpływ Kali jest tam, gdzie są łamane cztery zasady. Cztery zasady regulujące, których przestrzegają wielbiciele Kryszny, są środkiem a nie celem, tak samo jak łamanie tych zasad przez np. naukowców jest środkiem a nie celem. Chciałem zwrócić uwagę na istotę rzeczy. Naukowcy nie mogą wypowiadać się o doświadczeniu Boga przy użyciu ich metod, tak jak opisał to Purnaprajna Prabhu, co staje się wtedy nienaukowe. Są naukowcy teistyczni i ateistyczni. Do 18 wieku w zasadzie, przynajmniej w założeniu każdy naukowiec był teistą. Później naukowcy zaczęłi stwarzać swój własny autorytet w dziedzinie wiedzy o świecie, co przeniosło się też na autorytet w doświadczeniach religijnych. Może dlatego, że już mało kto albo powiedzmy prawie nikt nie doświadczał tego w chrześcijaństwie. Ma to swój sens i swoje motywy ale obecnie poglądy naukowe prezentowane jako ateistyczne są promowane i wydawane. Nauka, polityka i biznes zawsze współdziałały tak samo jak religia, polityka i biznes, z tym, że obecnie religia jest usuwana w imię nauki. Zastąpienie czegoś wadliwego czymś innym wadliwym nie rozwiązuje problemów. Kiedy religia jest nienaukowa nawet w podstawowej logice, wtedy nic dziwnego, że tak się dzieje. Naszą misją jest przywrócić oryginalną wartość i znaczenie religii czy może lepiej użyć słowa duchowości w życiu każdego człowieka. Naukowiec musi czymś zainteresować aby mógł dostać dotacje na działalność, inaczej staje się bezrobotny. Nauczyciele prowadzą marketing, wynajdując nowe specjalizacje, kusząc w przyszłości lepszą pracą, bo z tego żyją. Każda regularna grupa ludzi, która żyje z innych próbuje "być jak najbardziej potrzebna". To samo mamy z biurokracją, urzędnik zawsze będzie chciał wykazać jak bardzo jest potrzebny. Pracownicy w firmie prześcigają się, który z nich bardziej jest potrzebny. A my jesteśmy potrzebni żeby wrzucić głos do urny a potem karmić cały ten system. Dlatego bramin, którego obowiązkiem jest przekazywanie wiedzy powinien być niezależny od tej machiny. Niezależny może też oznaczać, że machina nie będzie go wspierać. Nie oznacza to też ze bramin nie moze wykonywac swoich obowiązków dla rzadu czy firmy, ale nie może to mieć wpływu na jego zależność, szczególnie w dziedzinie wiedzy.
Obecnie żyjemy w świecie promocji autorytetu nauki, w miejsce autorytetu wiedzy o Bogu i duszy, w czym ja widzę powód i rozumiem go ale moje wnioski są inne bo i cel inny niż "wyzwolenie z zasad etycznych". Nawet jak media podają np. artykuł, że sól szkodzi a za jakiś czas że inni podają że nie szkodzi, to oznacza że różni naukowcy doszli do różnych wniosków. Każdy może sobie więc wybrać taki naukowy wniosek jaki go bardziej przekonuje. To wszystko pod sztandarem nauki i nikt z naukowców od tego określenia nie pragnie uciekać, przynajmniej nie słyszałem. Naukowcy polemizują ze sobą, ale czasami mamy tak, że tworzy się środowisko naukowe, które przyjmuje za podstawę pewne dogmaty i wyklucza naukowców, którzy nie uznają tych dogmatów. Nauka to pewnego rodzaju anarchia, gdzie jedne teorie naukowe mogą zyskać bardziej czyjeś uznanie i promocję a inne ostracyzm i brak zainteresowania. Kuszenie wymyślnymi teoriami ma znaczenie przy ubieganiu sie o dofinansowanie. Wielbiciele Kryszny nie wymyślają niczego nowego, przekazują jedynie przekaz taki jaki dał nam Kryszna i jego bona fide przedstawiciele. Zawsze ten sam. Nie można wymyślić praw natury. Można opisać istniejące prawa natury ale tworzenie rzeczywistości naukowej zamiast podązać za naturalną oznacza próbę zmieniania tego co jest. Taka próba zmiany może pochodzić z racji uwarunkowanej natury duszy, która posiadając wiedzę nad działaniem jakiegoś mechanizmu prawa natury pragnie dzięki temu poczuciu wyższości w jej mniemaniu osiągnąć jakiś stopień kontroli czy wyróżnienia i udostępnić go dla dobra ludzkości.
Naukowców przecież karmi się wyróżnieniami w przeciwieństwie do wielbicieli Kryszny, gdzie nagrodą za służbę oddania jest więcej służby oddania. Oczywiście można wyrzec się przyjęcia nagrody ale w dalszym stopniu jeżeli coś nie jest robione dla Kryszny, jest to rodzajem zadowalania zmysłów i umysłu z powodu wyrzeczenia czy ofiarowania czegoś społeczeństwu. Oczywiscie nie jesteśmy czystymi wielbicielami Kryszny i potrzebujemy też czegoś dla siebie. Ale znamy ideał i idąc w jego stronę nie idziemy w drugą, chyba, że ktos robi krok w przód a ktos krok w tył, ale równocześnie nie idziemy w dwie strony. Podsumowując, jak mówił Prabhupad, jeżeli w centrum jest Bóg, wtedy wszystko inne nie będzie stanowiło problemu. Tak jak Kościól Katolicki ma zepsutą opinię duchową, mimo, że kto wie, może i większość księży mogłaby być uznana za dobrych w oczach społeczeństwa, ale złe przypadki są tuszowane zamiast otwarcie przyznawac, ze powstał problem i posprzątać go, więc brud dalej siedzi i się rozwija (sensem spowiedzi jest zrobienie rachunku sumienia, rozliczenia przeszłości i konstruktywne działanie na przyszłość) tak samo naukowcy coraz bardziej tracą autorytet, dlatego, że ogól społeczeństwa nie jest informowany o pracach naukowych typu okres godowy chomika, czy wpływ dwumetylotryptaminy na działanie na otwartą ranę myszy, ale o takich, które mają wpływ na nasze życie i które są promowane przez biznes, media, które są przecież gałęzią biznesu, w tym naukowców, którzy nie protestują, jeżeli wogóle mają coś przeciwko promowaniu ich wyników badań, które są wykorzystywane do zmiany zachowań społecznych. Jeżeli Kościól nie poteia we własnych szeregach nadużyć, wtedy robi to ktos za niego z zewnatrz. Tak samo z naukowcami. Nawet jeżeli są jakieś głosy krytyczne z wewnątrz, to jeżeli na zewnatrz nie są zbyt słyszalne, wtedy ktoś im "pomaga". Krytyka nie zawsze jest wynikiem tylko czyjegoś zanieczyszczenia zazdrością, czy zawiścią. Czasami jest szczera.
Jeżeli naukowiec poda, że wstrzymywanie się od seksu jest niezgodne z naturą materialną i że seks zapobiega frustracji i zwiększa zadowolenie, to ogół ludzi skupia się na tym lekarstwie i bardzo chce być "chora". Nie ma nic złego w nacjonaliżmie, humanitaryźmie, nauce, komuniźmie, mictyce, filozofii, jeżeli jej celem jest powrót do Boga a nie przetrzymywanie ludzi w tym świecie tak jak pacjenta w szpitalu, pod pretekstem opieki, za którego za każdy dzień dostaje się wynagrodzenie. A jeżeli nie dostaje to na drugi dzień po operacji zwalnia aby nie utrzymywać go.
Obecny establishment naukowy nie krzyczy z tego powodu. Może jak przyjdzie "inna zmiana", to się to zmieni. W nauce jak w polityce. Jeden polityk krytykuje drugiego ale obaj są politykami. Nie można nie uzywać słowa polityk. Kazdy mimo krytyki polityki jest rządzony. To nie polityka jest zła ale politycy. Jeżeli by teraz przyszedł ateista, który chciałby zostać guru w świadomosci Kryszny i zaczęlibyśmy go krytykować to nierozsądne by było odrzucać świadomość Kryszny na korzyść ateizmu czy innego swiatopoglądu. Arjuna nie chciał walczyć ale religia była walka w tym przypadku. Czasami pod pozorem religijności praktykuje się niereligijność.
Tu wszędzie jest machina interesu i nie da się od tego uciec, jak poprzez zaangażowanie naszego interesu w interes duszy. Wtedy mając wspólne centrum ktoś będzie mógł używać nauki, ktoś komunizmu a ktoś nacjonalizmu i mimo różnic w nastrojach, bo każdy jest indywidualny, będzie zbliżał się do Boga. Jedność w działaniu i różnorodność nastrojów a nie jedność nastrojów i różnorodność w działaniu. To jest system jaki nie tak dawno tu panował, dlatego był niewydajny i teraz mamy różnorodność działań i różnorodność nastrojów. Jeżeli ja widzę ze swojego podwórka problem to mówię o nim, bo mnie dotyczy. Nie będę mówił o problemie, którego nie widzę. Mimo wykształcenia i szerokości poglądów, każdy będzie więc widział rozwiązanie problemów w nacjonaliźmie czy kosmopolityźmie, ale wszyscy będą chcieli dobra. Naukowiec może chcieć dobra i handlowiec moze chcieć dobra. Ale to teoria. Każdy ma prawo pilnować swojego interesu pod warunkiem, że jest to interes duszy czyli Kryszny. Dusza nie ma interesu aby być naukowcem. Jeszcze raz powtórzę, że jest to narzędzie a nie rodzaj religii, która ze względu na sentymenty wymaga ochrony i braku krytyki. Odróżnić od krytykanctwa, które jest rodzajem choroby. Gdy nauka będzie promowała potrzebę religii wtedy wzrośnie stan moralny społeczeństwa a co za tym idzie, problemy same zaczną się rozwiązywać. Teoretycznie zawsze wszystko brzmi dobrze ale poprzez korupcję, pożądanie, chciwość, złość funkcjonuje wadliwie w oparciu o czyjś egoistyczny interes. Udowania to, że nauka jest narzędziem, które służy temu, kto je posiada. Dlatego w oparciu o rzekomą naukę wprowadza się nakazy i zakazy polityczne dla "dobra" obywateli, którzy mają go już tak niewiele.
"Im bardziej skorumpowane państwo tym liczniejsze prawa"
Tacyt (56-115, rzymski senator i historyk)
"Jaką władzę macie? Skąd ją dostaliście?
w czyim interesie ją wykorzystujecie?
przed kim jesteście odpowiedzialni?
jak się możemy od was uwolnić?"
Tony Benn (ur. 1925, lewicowy brytyjski polityk)
Uwolnijmy sie od desygnatów, zróbmy rewolucję!
"W czasach powszechnego oszustwa, mówienie prawdy staje się prawdziwie rewolucyjnym aktem"
George Orwell (1903-50, brytyjski pisarz, eseista i komentator układów społecznych)
Jeszcze raz podkreślę: jeżeli nauka jest środkiem a nie celem, tak samo jak religia jest środkiem a nie celem, to nie ma mowy o krytykowaniu uczciwych ludzi, czy to naukowców, polityków, czy duchownych i religii. Kiedy jest wpólne centrum a nie kiedy wszyscy są równi bo każdy jest Bogiem.
Oszust zajmuje miejsce nauczyciela. Z tego powodu cały świat jest zdegradowany. Możesz oszukiwać innych mówiąc: "Jestem przebrany za wielbiciela", ale jaki jest twój charakter, twoja prawdziwa wartość? To powinno być ocenione. - Śrila Prabhupada