Rozczarowanie
-
- Posty: 619
- Rejestracja: 16 maja 2012, 04:06
Re: Rozczarowanie
Witam jeszcze raz:
Generalnei w zyciu jest tak ze jedna "wiara" zastapuje inan "wiare". Jesli wiec teraz zazucasz Wiare w Kryszne, to jedynie dla tego ze zapewne na horyzncie sie pojawila inna. Jak wiara w rodzine, przyjacil, itp. Nie ma w tym nic zlego. Dodac mozna ze rwoniez ta "wiara w Kryszne" mogla byc wynikiem ucieczki od jakiejs wczsnijszej.
POd wzgedem duchwym - jestem z Toba Arleto, w sesnie ze zyce Ci jak najlepeij. To co napisalem to napisalem. Zycze pwodznia. Chetnie bym jednak wiecej pogadal. Kiedys pisalem ze odpwiedza na wsztskie prblemy jest Edukacja waisznawa. Po czesci poddtrzmuje.
Generalnei w zyciu jest tak ze jedna "wiara" zastapuje inan "wiare". Jesli wiec teraz zazucasz Wiare w Kryszne, to jedynie dla tego ze zapewne na horyzncie sie pojawila inna. Jak wiara w rodzine, przyjacil, itp. Nie ma w tym nic zlego. Dodac mozna ze rwoniez ta "wiara w Kryszne" mogla byc wynikiem ucieczki od jakiejs wczsnijszej.
POd wzgedem duchwym - jestem z Toba Arleto, w sesnie ze zyce Ci jak najlepeij. To co napisalem to napisalem. Zycze pwodznia. Chetnie bym jednak wiecej pogadal. Kiedys pisalem ze odpwiedza na wsztskie prblemy jest Edukacja waisznawa. Po czesci poddtrzmuje.
- Purnaprajna
- Posty: 2267
- Rejestracja: 23 lis 2006, 14:23
- Lokalizacja: Helsinki/Warszawa
- Kontakt:
Re: Rozczarowanie
I w tym tkwi sedno sprawy, w którym ukrywa się cała ironia losu. Krytyka złego zachowania u innych ludzi staje się często motorem i najlepszym usprawiedliwieniem dla naszego własnego niewłaściwego zachowania, a z punktu widzenia ontologicznej pozycji duszy, jako wiecznego sługi Boga, bycie w mayi jest zawsze uważane za złe zachowanie nawet w przypadku największych filantropów ludzkości. Dlatego dobrą zasadą jest czynienie świadomych prób powstrzymania się od naturalnego dla naszego uwarunkowania odruchu krytykowania innych, o ile jest to możliwe, i nie leży w naszym polu działania i zakresie obowiązków.Vaisnava-Krpa pisze:I zawsze później, ktoś wrócił do złych nawyków bo inni byli źli, gorsi.
Im mniejsza szansa na racjonalizacje własnych błędów, tym większa szansa, że nasza inteligencja weźmie górę nad zachciankami umysłu. I na odwrót, im większa szansa na racjonalizację naszych własnych złych zachowań, tym mniejsza szansa na to, że nasz umysł podporządkuje się rozsądnym radom naszej inteligencji. W ten sposób, krytykancka mentalność otwiera umysłowi furtkę do samodegradacji, czyli tego, czego oficjalnie staramy się uniknąć, poprzez swobodne krytykowanie innych.
Prasadam blog mojej żony Vairagya-laksmi dd: http://www.purevege.com/
Foto galeria mojej żony: http://www.flickr.com/photos/48823311@N03/
Mój blog: http://purnaprajna.blogspot.com/
Moja muzyka: http://www.acidplanet.com/artist.asp?so ... 069&T=6461
Foto galeria mojej żony: http://www.flickr.com/photos/48823311@N03/
Mój blog: http://purnaprajna.blogspot.com/
Moja muzyka: http://www.acidplanet.com/artist.asp?so ... 069&T=6461
- Purnaprajna
- Posty: 2267
- Rejestracja: 23 lis 2006, 14:23
- Lokalizacja: Helsinki/Warszawa
- Kontakt:
Re: Rozczarowanie
Mam nadzieję, że Arleta nie ma żadnych wątpliwości, że wszyscy jej tego serdecznie życzymy. Osobiście czuję pewien smutek i lekką melancholię, z racji jej decyzji, bo jej osoba zawsze będzie mi się kojarzyć z uczuciem wielkiej inspiracji, satysfakcji i radości, którą odczuwałem szukając odpowiedzi na jej inteligentne pytania w wypowiedziach pism i aczarjów. Obecność Arlety wniosła wiele świeżej energii, w czasami z lekka przyćmiony blask forumowego życia, żeby nie powiedzieć, że wskrzesiła go zupełnie z umarłych.ParamatmaDas pisze:POd wzgedem duchwym - jestem z Toba Arleto, w sesnie ze zyce Ci jak najlepeij.
Ostatnio zmieniony 27 paź 2012, 18:39 przez Purnaprajna, łącznie zmieniany 1 raz.
Prasadam blog mojej żony Vairagya-laksmi dd: http://www.purevege.com/
Foto galeria mojej żony: http://www.flickr.com/photos/48823311@N03/
Mój blog: http://purnaprajna.blogspot.com/
Moja muzyka: http://www.acidplanet.com/artist.asp?so ... 069&T=6461
Foto galeria mojej żony: http://www.flickr.com/photos/48823311@N03/
Mój blog: http://purnaprajna.blogspot.com/
Moja muzyka: http://www.acidplanet.com/artist.asp?so ... 069&T=6461
-
- Posty: 619
- Rejestracja: 16 maja 2012, 04:06
Re: Rozczarowanie
To jest po czasci prawda. Zmiana organizacji nic nie zminia. Tak jak zmiana ksiazek jakie sie cytuje/ Ja z tym walcze juz od dawna. To co glwnie decyduje to pragninie zminy indtdualnej. Jak Mowi Bhakti Rasamta Sindu "chciwosc KrysznY". Same zminy techniczne nic nie daja.Arleta pisze:
Czyli w sumie zobaczyłam, że ludzie są wszędzie tacy sami i żadna religia nic w nich nie zmienia, a jeżeli zmienia to, niestety, często na gorsze..
Znaczy tak na poziomie spolecznym to jest tak ze swoja lgna do swoich ze jesli sa ludzie w jakiejs gunie to pojawija sie nauczuciele itp/ Jednaok ogolnie racja. Tym bardzie dziwi wiec - no znowu wtrace Arleto- jak jeszcze kiak miscy temu zapewnilas ze bhaktwoei sa inni. Ja ciegle nie rozumiem tej naiwnosci. No nic. Lepiej za duzo nie pisac;)
Zycze powdznia.
-
- Posty: 619
- Rejestracja: 16 maja 2012, 04:06
Re: Rozczarowanie
No tak:) Ogolnie my bhatowie sie jednak lubimy (lub poinnymy lubic) na tym polega persolanizm. Bedzie nam trszke smutno:) Napewno nie bedzimy sie cieszyc. Dobra tez byla uwaga ze persolalizm polega na traktowaniu nas wzajmnie jak ludzi. Arleta ma teraz podpis "ludzie sa waznijsi niz idee" i z tym sie zgadzamy. Dlatego warto rozmwiac "po ludzku miedzy soba":) Jak czlowiek z czlowiekiem (co poczesci tez zacheca do wiekszej otwrtosci sama Arlete)Purnaprajna pisze: Mam nadzieję, że Arleta nie ma żadnych wątpliwości, że wszyscy jej tego serdecznie życzymy. Osobiście czuję pewien smutek i lekką melancholię, z racji jej decyzji, bo jej osoba zawsze będzie mi się kojarzyć z uczuciem wielkiej inspiracji, satysfakcji i radości, którą odczuwałem szukając odpowiedzi na jej inteligentne pytania w wypowiedziach pism i aczarjów. Obecność Arlety wniosła wiele świeżej energii, w czasami z lekka przyćmiony blask forumowego życia, żeby nie powiedzieć, że wskrzesiła go zupełnie z umarłych.
Tak czy siak, bedzmy tesknili:)
- Purnaprajna
- Posty: 2267
- Rejestracja: 23 lis 2006, 14:23
- Lokalizacja: Helsinki/Warszawa
- Kontakt:
Re: Rozczarowanie
Tak długo, jak Twoja mama będzie nam płacić, Prabhu, to nie ma szans na to, że przestaniemy Cię lubić!ParamatmaDas pisze: Ogolnie my bhatowie sie jednak lubimy (lub poinnymy lubic) na tym polega persolanizm.
Prasadam blog mojej żony Vairagya-laksmi dd: http://www.purevege.com/
Foto galeria mojej żony: http://www.flickr.com/photos/48823311@N03/
Mój blog: http://purnaprajna.blogspot.com/
Moja muzyka: http://www.acidplanet.com/artist.asp?so ... 069&T=6461
Foto galeria mojej żony: http://www.flickr.com/photos/48823311@N03/
Mój blog: http://purnaprajna.blogspot.com/
Moja muzyka: http://www.acidplanet.com/artist.asp?so ... 069&T=6461
Re: Rozczarowanie
Żadne pieniądze nie zrównoważą katorgii układania literek, sudoku juz jest prostsze.
Re: Rozczarowanie
Patrząc z daleka, z punktu widzenia laika wygląda to jak objaw migreny:Arleta pisze: A piszę tak dlatego, że zrozumienie mojego błędu przypłaciłam dużym rozstrojem zdrowia i tak silną nerwicą, że wezwano pogotowie i odwieziono mnie do szpitala z podejrzeniem udaru (miałam bardzo poważne objawy neurologiczne). W szpitalu spędziłam 3 tygodnie i rozmawiałam też z lekarzem psychiatrą, który dał mi do przeczytania książkę o uzależnieniach, w tym o uzależnieniu od "świadomości Kryszny".
Migrena jest powszechnie występującą, bardzo uciążliwą chorobą. W poradniku w przejrzysty sposób omówiono różne rodzaje bólów głowy, jednak najwięcej miejsca poświęcono właśnie migrenie. Czytelnik znajdzie tu informacje na temat diagnozowania rodzaju migreny oraz sposobów jej leczenia. Dowie się także, jak należy zapobiegać napadom migreny, a w przypadku wystąpienia, jak je przezwyciężać. Pomogą mu w tym liczne porady dotyczące trybu życia, właściwej diety oraz medycyny niekonwencjonalnej. Książka jest przeznaczona dla wszystkich, którzy cierpią na migrenę i szukają sposobów na jej pokonanie, oraz dla tych, którzy mają bliskich uskarżających się na tę dolegliwość.
Popchniety ciekawością wydałem 10zł (antykwariat) na ksiazke "GURU MISTRZOWIE I SZRLATANI - fascynacja i zagrozenia" R.Hummela. Jest to tłumaczenie (org. 1996) .
Peleton otwiera Krsnamurti, HK jest dopiero 16 na liscie, po przeczytaniu musze powiedziec nudy same fakty nic ciekawego. Podtytuł nosi nazwe: "Uniwersalne przesłanie Kryszny:ISKCON".
Główny "wróg" organizacji stworzonej przez SPrabhupade to nie chrzescijanie ale majavadi, ale ruch wykorzystuje Jezusa do swoich celów propagandowych.
Nic z tej książki nie winika, zachodni reprint dla tych co chcą wiedzieć "z czym to sie je".
Re: Rozczarowanie
Napisałam kilka faktów o bhaktach, którzy mnie rozczarowali (w tym sensie, że od ludzi mieszkających w świątyniach oczekiwałam jednak trochę wyższych standardów moralnych). Nie to było jednak najważniejsze ani decydujące.
Rozczarowanie ISKCON-em narastało już u mnie od wielu miesięcy i w końcu spowodowało moje odejście. Teraz uważam ISKCON za zwykłą firmę, nastawioną na maksymalny zysk, która istnieje dzięki naiwności ludzkiej oraz braku rzetelnej informacji.
To znaczy dużą grupę stanowią młodzi ludzie, czasem idealiści a czasem nie mający oparcia w rodzinie, którym ISKCON daje złudzenie wsparcia. Spotkałam też nielicznych starszych ludzi, którzy myślą że ISKCON zajmie się nimi (w przeciwieństwie do społeczeństwa, które ich otwarcie nie potrzebuje). Największą grupę stanowią małżeństwa z dziećmi, którzy ze swoich dochodów utrzymują świątynie. Faktycznie jednak ISKCON nikomu nie daje prawdziwego wsparcia. Istnieje jako cel sam dla siebie, a bhaktowie, którzy stają się niepotrzebni (np. zachorują lub są niedołężni) po prostu są zostawiani sami sobie. Łatwo też (stanowczo zbyt łatwo) odrzucane są osoby mało gorliwe lub krytyczne. Nie ma żadnej możliwości (poza otwartym buntem) pozytywnego wpłynięcia na złe działanie organizacji. Wszędzie zamiast szczerej dyskusji słyszałam tylko szeptane plotki i różne intrygi.
Żaden z bhaktów, których spotkałam nie był ani szczęśliwy, ani nawet zadowolony. Żyją pod presją ze strony organizacji. Ta presja to ciągła rywalizacja i podlizywanie się kierownictwu, które wcale nie jest lepsze, a często gorsze od swoich podwładnych. Naczelną zasadą jest maksymalny zysk, maksymalna wydajność i oddanie "firmie".
Są różne na pozór fajne programy humanitarne, pomaganie biednym, propagowanie specyficznego wegetarianizmu itp., ale to wszystko jest jednostronne, tzn. w ciągłej izolacji od społeczeństwa i bez żadnej współpracy z innymi organizacjami, które mają podobne cele.
Szczególnie przykre było dla mnie podkreślanie wyższości bhaktów nad "karmitami". Bo mój mąż jest takim "karmitą" i faktycznie powinnam go traktować z pogardą jako istotę niższego rzędu. Spotykałam się z radami, że powinnam go zostawić i nawet zostawić mu moje dziecko, żeby mieć spokój "bo sąd i tak mi je odbierze". I że powinnam żyć tylko w towarzystwie bhaktów, czyli porzucić wszystkich moich bliskich i znajomych. Uważałam to jednak za wymóg zbyt okrutny, nieludzki i niemożliwy do zrealizowania.
Dodatkowo miałam wpajane stale poczucie winy i własnej niedoskonałości (co widać np. w wypowiedziach Purnaprajny). Ja też tak uważałam, ale zrozumiałam, że wina nie leży po stronie mojej, ale po stronie organizacji, która stawia przed bhaktami nieosiągalne, nieludzkie i zbyt abstrakcyjne cele. Ciągle mówi się o doskonałych bhaktach, ale jest to tylko legenda, bo takich bhaktów nie ma i nigdy nie było. To są tylko mitologiczne postacie, których wyidealizowane i czasem nieprawdziwe wizerunki czci się na ołtarzach.
Ciągły konflikt między tym, co czytałam w literaturze religijnej, a tym czego doświadczałam w rzeczywistości, spowodował u mnie bardzo poważną nerwicę. Bo Prabhupada pisał jedno, a bhaktowie robili co innego (czasami to nawet dobrze, bo wymagania Prabhupady są niekiedy zupełnie absurdalne, np. w kwestii celibatu bardzo młodych ludzi, a niekiedy otwarcie obraźliwe i poniżające kobiety).
Mantrowanie 16 rund dziennie przybierało często śmieszne formy pośpiesznego mamrotania byle szybciej z tym skończyć. Nikt nie interesował się indywidualnymi potrzebami duchowymi. Albo pasowałeś do modelu, albo wypadałeś za burtę.
Nie wypowiem się na tematy teologiczne, bo Bóg to pojęcie zbyt często wykorzystywane do nieuczciwych celów, do manipulacji i naciągania ludzi.
Trochę się za dużo rozpisałam, ale traktuję to jako część mojej "terapii odwykowej" od "świadomości Kryszny".
Rozczarowanie ISKCON-em narastało już u mnie od wielu miesięcy i w końcu spowodowało moje odejście. Teraz uważam ISKCON za zwykłą firmę, nastawioną na maksymalny zysk, która istnieje dzięki naiwności ludzkiej oraz braku rzetelnej informacji.
To znaczy dużą grupę stanowią młodzi ludzie, czasem idealiści a czasem nie mający oparcia w rodzinie, którym ISKCON daje złudzenie wsparcia. Spotkałam też nielicznych starszych ludzi, którzy myślą że ISKCON zajmie się nimi (w przeciwieństwie do społeczeństwa, które ich otwarcie nie potrzebuje). Największą grupę stanowią małżeństwa z dziećmi, którzy ze swoich dochodów utrzymują świątynie. Faktycznie jednak ISKCON nikomu nie daje prawdziwego wsparcia. Istnieje jako cel sam dla siebie, a bhaktowie, którzy stają się niepotrzebni (np. zachorują lub są niedołężni) po prostu są zostawiani sami sobie. Łatwo też (stanowczo zbyt łatwo) odrzucane są osoby mało gorliwe lub krytyczne. Nie ma żadnej możliwości (poza otwartym buntem) pozytywnego wpłynięcia na złe działanie organizacji. Wszędzie zamiast szczerej dyskusji słyszałam tylko szeptane plotki i różne intrygi.
Żaden z bhaktów, których spotkałam nie był ani szczęśliwy, ani nawet zadowolony. Żyją pod presją ze strony organizacji. Ta presja to ciągła rywalizacja i podlizywanie się kierownictwu, które wcale nie jest lepsze, a często gorsze od swoich podwładnych. Naczelną zasadą jest maksymalny zysk, maksymalna wydajność i oddanie "firmie".
Są różne na pozór fajne programy humanitarne, pomaganie biednym, propagowanie specyficznego wegetarianizmu itp., ale to wszystko jest jednostronne, tzn. w ciągłej izolacji od społeczeństwa i bez żadnej współpracy z innymi organizacjami, które mają podobne cele.
Szczególnie przykre było dla mnie podkreślanie wyższości bhaktów nad "karmitami". Bo mój mąż jest takim "karmitą" i faktycznie powinnam go traktować z pogardą jako istotę niższego rzędu. Spotykałam się z radami, że powinnam go zostawić i nawet zostawić mu moje dziecko, żeby mieć spokój "bo sąd i tak mi je odbierze". I że powinnam żyć tylko w towarzystwie bhaktów, czyli porzucić wszystkich moich bliskich i znajomych. Uważałam to jednak za wymóg zbyt okrutny, nieludzki i niemożliwy do zrealizowania.
Dodatkowo miałam wpajane stale poczucie winy i własnej niedoskonałości (co widać np. w wypowiedziach Purnaprajny). Ja też tak uważałam, ale zrozumiałam, że wina nie leży po stronie mojej, ale po stronie organizacji, która stawia przed bhaktami nieosiągalne, nieludzkie i zbyt abstrakcyjne cele. Ciągle mówi się o doskonałych bhaktach, ale jest to tylko legenda, bo takich bhaktów nie ma i nigdy nie było. To są tylko mitologiczne postacie, których wyidealizowane i czasem nieprawdziwe wizerunki czci się na ołtarzach.
Ciągły konflikt między tym, co czytałam w literaturze religijnej, a tym czego doświadczałam w rzeczywistości, spowodował u mnie bardzo poważną nerwicę. Bo Prabhupada pisał jedno, a bhaktowie robili co innego (czasami to nawet dobrze, bo wymagania Prabhupady są niekiedy zupełnie absurdalne, np. w kwestii celibatu bardzo młodych ludzi, a niekiedy otwarcie obraźliwe i poniżające kobiety).
Mantrowanie 16 rund dziennie przybierało często śmieszne formy pośpiesznego mamrotania byle szybciej z tym skończyć. Nikt nie interesował się indywidualnymi potrzebami duchowymi. Albo pasowałeś do modelu, albo wypadałeś za burtę.
Nie wypowiem się na tematy teologiczne, bo Bóg to pojęcie zbyt często wykorzystywane do nieuczciwych celów, do manipulacji i naciągania ludzi.
Trochę się za dużo rozpisałam, ale traktuję to jako część mojej "terapii odwykowej" od "świadomości Kryszny".
Najważniejszy jest człowiek, a nie idea.
-
- Posty: 619
- Rejestracja: 16 maja 2012, 04:06
Re: Rozczarowanie
Moim zdaniem glowna rzecz jest taka czy chesz teraz porozmwiac jak czlowiek z czlowikiem. Jesli jest taj ze czujesz sie urazona, i czujesz ze dopiro teraz poznajesz pradzwy isck itp. Jesli chodzi o mnie wciaz czekam na prawdziwa rozmowe.