Tak, polskie lasy głównie to lasy gospodarcze. W celu maksymalizacji zysku leśnicy, najpierw niemieccy, a potem polscy, przynajmniej tutaj na Dolnym Śląsku, rozpoczęli nasadzenia sosny na nizinach i świerka w górach. W nieodpowiednich siedliskach dla tych drzew. Świerk jest drzewem górnoreglowym, wycięto jaworzyny i buczyny w dolnym reglu na rzecz świerka, natomiast sosnę zaczęto sadzić w miejsce dąbrowy, buczyn, grądów itd.. Zjawisko to nazywamy pinetyzacją, od pinus - sosna, czyli tworzeniem monokultur iglastych. Poza tym, leśnicy obniżyli okresy rębności. Drzewa nie dożywają starości. Brakuje starodrzewia tak istotnego dla ekosystemów.trigi pisze: 100% sie zgadzam, połaziłem ostatnio troche po lasach i przypominaja pola uprawne nie lasy, a zwierzeta lesne to przymusowy dodatek, przeszkadzajacy w transporcire drogowym, który słychać dobre kilometry od drogi. Jeśli juz nie słychać pojazdów to przelatuja samoloty, helikoptery i motolotnie. Sciema a nie natura, obserwowana przez kamerki w lasach.
Ciekawi mnie tylko jak Albercie chcesz zadziałać?
Ja nie widze rozwiazania jak skutecznie zatrzymać ten pedzacy pociag szaleńców za kasa, nie zmieni sie swiadomości przez nauczanie bez argumentu siły bo wszystko co widac na co dzień to asinus in tegulis niestety.
Jak działać ? Osobiście próbuję działać publicznie, angażować się w działania na rzecz przyrody i polecam to każdemu. Potrzebujemy masy krytycznej. Im więcej ludzi działa publicznie dla Matki Ziemi, tym zmiany są bardziej prawdopodobne. Nie wystarczy moim zdaniem działać "prywatnie". To za mało, chociaż też pożądane i od tego pewnie należałoby zacząć. Trudno uczyć prostego życia i szacunku dla życia, gdy jeździ się na quadzie i rozjeżdża zające. Niemniej naturą tego systemu polityczno-gospodarczego jest, że jest on agresywny. W pewnym momencie nawet jeśli nie chcesz walczyć, lecz żyjesz spokojnie w zgodzie ze sobą, Kryszną i przyrodą, to system wtargnie w twój świat. Nakaże działać zgodnie z jego kaprysami.
Czy tak nie jest ? Wielu, jeśli nie większość wielbicieli Kryszny, jak i w ogóle osoby pragnące żyć w atmosferze satwicznej, ma właśnie taki problem. Z jednej strony pragnienie spokoju, spójności wewnętrznej, pielęgnacji życia duchowego, piękna i ochrony wszelkiego życia, a z drugiej szaleństwo cywilizacyjne, motoryzacja, nadkonsumpcja, urbanizacja itd. Chcesz wybudować sobie prostą chatkę, uprawiać ziemię, modlić się do bogów i żyć z pracy własnych rąk, a do Indii pojedziesz sobie na koniu, choćby i dwa miesiące to trwało ? Nie ma szans. System ci nie pozwoli. Potrzebujesz dokumentów, papierów, pozwoleń, paszportów i .... pieniędzy. Żeby je zarobić, musisz poświęcać masę czasu. Kogo stać na kupno działki budowlanej lub domu za wypłatę w Polsce ? Musisz wziąć kredyt, czyli związać się z jakimś lichwiarzem, czyli bankiem.. Itd itp O tempora, o mores !
Moim zdaniem, należy walczyć, nie indywidualnie, lecz zespołowo i publicznie, nie przywiązując się do efektów swojej walki. Wtedy umysł jest spokojny i jasno widać to, co się dzieje. Przywiązanie do walki bowiem rodzi nademocjonalność. Uczucia muszą istnieć i występować w walce, ale rozemocjonowanie czyni nas "nietrzeźwymi", przestajemy być czujni i tracimy wątek. Łatwo wtedy o zniechęcenie, chęć ucieczki i porzucenia walki. To nasza Kurukszetra. Gdyby Ardźuna był sam, przegrałby; gdyby uległ przywiązaniom do walki, też by przegrał.
To nie oznacza, że uważam, że wygramy z siłami niszczącymi przyrodę. Na dłuższą metę tak, zwycięstwo jest pewne, natomiast w tej chwili większość ludzi zdecydowała się żyć w ignorancji i pasji. Różnorodność przyrodnicza zanika. Żywność i gleba coraz bardziej zatrute. Postępuje uprzemysłowienie i urbanizacja. Można się przeciwstawić temu tylko innym stylem życia i publicznie żądać praw dla wszelkich stworzeń.