RafalJyot pisze:Agasti pisze: Ja naprawdę uważam, że przydałoby mi się doświadczenie żeńskiej formy cielesnej, by móc przyswoić pewne istotne cechy.
Moglbys cos wiecej napisac o tym
?
W istotnym sensie wypływa to właśnie z tego punktu widzenia, jaki przedstawił Bhaktivinode Thakur w swoim eseju "Kochać Boga" cytowanym przeze mnie w satyrze "Mała (duża? wielka?) teoria konspiracji":
„[…] Ale jest jeszcze inna, subtelniejsza prawda poza tym faktem, jaka jest wyjawiana nielicznym, którzy są na to gotowi. Mamy na myśli duchową przemianę duszy w kobietę. To właśnie w tym subtelnym i wzniosłym stanie dusza może delektować się smakiem słodyczy nierozerwalnego małżeństwa z Bogiem Miłości. To jest piąty i najwyższy etap rozwoju wisznuity, który nazywamy madhurya-rasa, i to właśnie na jedynie ten temat rozpisuje się najpiękniejsza część literatury wisznuickiej.Ta faza ludzkiego życia, taka tajemnicza, nie jest osiągana przez wszystkich, ale zaprawdę powinniśmy powiedzieć, jedynie przez tych, którzy „należą do Boga”."
W jakimś stopniu w świecie materialnym (szczególnie w patriarchalnym społeczeństwie) żeńskie i męskie formy (zachowania, postawy) są odzwierciedleniem prakriti i purusza. Zmierzając do świadomego urzeczywistnienia swojej osoby w roli prakriti, odchodzimy od dominującej postawy męskiej (purusa) i zmierzamy do podporządkowanej postawy żeńskiej (prakriti), nie tylko w relacji z Osobą Boga (jako sługa), lecz także w relacji do innych jego cząstek (jako sługa sługi).
Np. łagodność jest cechą żeńską, ale także jest znana jako cecha wisznuity, czyli urzeczywistniona postawa prakriti w relacji z purusza, bez względu na to, czy mamy formę cielesną męską, czy żeńską. Oczywiście cechę taką można postrzegać na poziomie potocznym i transcendentalnym, czyli jako oderwaną od innych cech oraz w kontekście czy partnerstwie z innymi cechami wielbiciela, co nadaje jej zupełnie inny wymiar.
Kiedy funkcjonujemy w patriarchalnym społeczeństwie, możemy postrzegać żeńską formę jako niższą (jako prakriti), służącą formie męskiej (purusza), co faktycznie ma miejsce. I stąd podatność na ruchy feministyczne, jako wyzwoleńcze - z niewoli prakriti do wolności purusza. Jednak feminizm, jako ruch spełeczny, ma wybitnie "konspiracyjne" korzenie i prowadzi do zupełnie innych skutków.
Żartując z kobiet (np. w kwestii niezidentyfikowanego pramana
), używamy prakriti dla przyjemności purusza (mężczyzn). Oczywiście, kobiety pragnące być purusza nie pozostają w tyle, i im bardziej są używane, tym bardziej używają sobie na mężczyznach w plotkach i żartach na temat napuszonych, kogucich egzemplarzy.
I tak ta karuzela się kręci, aż ktoś zapragnie się z niej wyrwać, i oprzeć swoje stopy (w aspiracjach - lotosowe) na gruncie cokolwiek bardziej trwałym, jak w cytowanym eseju Bhaktivinode Thakura. W formie żeńskiej w jakimś sensie łatwiej przećwiczyć pewne postawy, ponieważ nie będą ci wypominali, że nie jesteś mężczyzną, a co najwyżej, że nie jesteś wystarczająco sfeminizowana.
Mniemam, że problem ten jest ci już znany z autopsji, skoro aspirując do "szaleństwa" (zamiany w kobietę), zamierzasz jednak się z tym nie obnosić i raczej uchodzić za "normalnego". Pewnie Ramakriszna Mission nie obnoszą się z takimi zamiarami i dlatego są bardziej akceptowani w wyższych warstwach społecznych. W moich oczach awansuje cię to do rangi pomysłowego, szerzącego "szaleństwo" konspiratora (pod przykrywką Jyotish), przez co moja sympatia dla ciebie wzrasta coraz bardziej.
No, ale przecież ten temat nie należy zupełnie do tematu proroctw, lecz może dałoby się naciągnąć go pod ezoterykę, choć pod liście palmowe może być trudniej. Czy w liściach palmowych można przeczytać proroctwo o naszej idywidualnej przemianie w transcendentalną kobietę o pramana łatwym do zidentyfikowania? Ooo, od razu lepiej! Temat zaprawdę ezoteryczny...