„TYGODNIK WROCŁAWSKI” nr 31 (123) 12 VIII 2010
Kolorowy Festiwal Wozów
Festiwal Ratha Yatra, zwany inaczej Festiwalem Wozów, ponownie wjedzie na wrocławski rynek. Tym razem odbędzie się on 26 sierpnia.
To wielkie wydarzenie, o wymiarze religijnym i kulturalnym, tradycyjnie odbywa się w czerwcu. Wówczas do słynnego miasta Dżaganath Puri w stanie Orissa, przybywają dziesiątki tysięcy pielgrzymów. Jest on jednym z najbardziej znanych i lubianych festiwali, w których uczestniczą nie tylko mieszkańcy Indii, ale i coraz częściej, osoby z Europy i innych kontynentów. Legenda głosi, że posągi Dżaganath wykonał mityczny rzeźbiarz bogów Wiśwakarma na prośbę Indradyumny- króla Orissy. Rzeźbiarz zastrzegł jednak, że nikt nie może zobaczyć figur do czasu, kiedy będą w pełni gotowe. Niecierpliwy król złamał zakaz i kiedy wszedł do pracowni Wiśwakarmy, rzeźbiarz zniknął, zostawiając tylko wstępnie ociosane kloce drewna. Król Indradyumna – wielki wielbiciel Kryszny, poprosił o pomalowanie niedokończonych figur i umieścił je w wybudowanej dla nich świątyni, gdzie w takiej formie, czczone są przez tysiąclecia do dziś. W czasie hinduskiego miesiąca /aszadha/ (przełom czerwca i lipca) w Puri mają miejsce wielkie religijne uroczystości. Ich kulminacją jest Ratha Yatra – ceremonia podczas, której Bóstwa Dżaganath opuszczają wnętrze świątyni i umieszczone na specjalnych wozach, przewożone są w barwnej procesji po ulicach miasta. Hindusi mieszkający poza Indiami, wraz z osobami z Międzynarodowego Towarzystwa Świadomości Kryszny, przenieśli tradycję Festiwalu Ratha Yatra na ulice zachodnich miast.
Tak jak i pierwszy Festiwal, i ten kolejny odbędzie się we Wrocławiu, na Rynku Starego Miasta 26 sierpnia. W czasie samej parady wozów, pełnej muzyki i tańca, rozdawane będą słodkie przysmaki i owoce, następnie zaprezentujemy program artystyczny na scenie. W tym roku pojawią się nowe atrakcje. Sporym zainteresowaniem zapewne, jak i w ubiegłym roku, będzie cieszył się namiot gdzie będzie można skosztować orientalnej, wegetariańskiej kuchni, jak również ten z indyjskim makijażem.
Plan Festiwalu
15.30 – 17.30 – przejazd wozem festiwalowym, ciągniętym przez uczestników, od ulicy Świdnickiej do Rynku, a następnie wokół Rynku, z przystankami na rozdawanie poczęstunku z wozu
17.30 – 20.00 – program artystyczny na scenie oraz poczęstunek wegetariański w namiocie obok sceny
Program artystyczny na scenie
W tym roku na Festiwalu Ratha Yatra pojawią się dodatkowe atrakcje. Będą to m.in.: ofiara ogniowa, pokazy jogi i sztuk walki oraz część artystyczna dla dzieci. Program artystyczny na scenie: bhajan [w wykonaniu Dayalacandry d., Audaryi Bhavini d.d. oraz Gaurangi Avatara d.], taniec: Mahavisnu [taniec klasyczny oraz taniec z gościnnie występującą grupą uczennic Mahavisnu], Ishangri [taniec Odissi], zabawy dla dzieci [Tribuvaneś d.], sztuki walki [Dinadayal d.], pokaz yogi [Wojciech Czenszak], koncert [Viryavan d.], kirtan, i niespodzianka.
Opr. aw
redakcja@wfp.pl
„TYGODNIK WROCŁAWSKI” nr 34 (126) 2 IX 2010
Bogowie ''na mieście''
Na początku ceremonii rozbija się płonącego kokosa, by złożyć ofiarę i zapewnić sobie pomyślność. Festiwal Wozów pielgrzymował po wrocławskim rynku, a zgodnie z tradycją, kto ciągnął wóz, tego pragnienia się spełniają.
Na środku rynku pierwszą rzeczą, jaka rzucała się oczy był wóz, przypominający drabiniasty, gdyby nie nadbudówka sięgająca pierwszego piętra kamieniczek. Dopiero później można było zauważyć ustawione namioty i scenę z egzotycznymi rzeźbami, przywodzącymi na myśl dzieła Kiplinga i zapach curry.
Śpiewny przejazd
W Indiach Festiwal Wozów tradycyjnie odbywa się w maju, jednak wrocławscy wyznawcy Kryszny zdecydowali się na miesiące letnie. Czwartkowy Festiwal Wozów został podzielony na dwie cześć: pielgrzymka z wozem dookoła ratusza i występy na scenie. Uroczystość rozpoczęła się od rozbijania kokosów z podpalonym knotem, które są ofiarom dla bogów.
- Bóstwa raz w roku wychodzą na ulice, by przebywać wśród pielgrzymów - Tomasz Lewandowicz, rzecznik prasowy Festiwalu Wozów. - W Indiach do miasta Dżaganath Puri przybywają miliony pielgrzymów. Jest jasne, że wszyscy się w świątyni nie zmieszczą, dlatego też bogowie wychodzą do nich. Od lat 60 – tych Festiwale Wozów zaczęły odbywać się w Europie.
Do wozu zostały przywiązane dwie liny, za które wszyscy chętni, nie tylko wyznawcy Kriszny, mogli ciągnąć wóz. - W tradycji, gdy ktoś pomaga przy tej czynności, to ma szczęście – odpowiedziała Ania, jedna z uczestniczek. - Niektórzy, ci bardziej ortodoksyjni, uważają, że jeśli zginie się pod kołami, to człowiek jest natychmiast zbawiony. My nie propagujemy tutaj takich radykalnych zachowań. Zebraliśmy się, by razem się bawić, śpiewać i celebrować życie.
Przed wozem idą ludzie z miotłami, którzy oczyszczają drogę bóstwom. W niektórych miastach europejskich robią tak nawet burmistrzowie miast, w których odbywa się Festiwal Wozów. Jednym ze sprzątających był np. Nelson Mandela, który otrzymał miotłę ze złotym trzonkiem. Przedstawicieli wrocławskiego magistratu nie było. Za to tłumnie przybyli mieszkańcy.
Zgodnie z tradycją wóz powinien spłonąć pod koniec uroczystości. Jednak ten jest tzw. „pojazdem przechodnim” i będzie wrocławskim festiwalom jeszcze służył. - W ogóle ogień jest dla nas ważny. Podobnie jak woda dla chrześcijan – powiedział rzecznik.
Pyszne menu
- Ja was pamiętam – powiedział jeden ze starszych przechodniów – Wyście rozdawali jedzenie podczas powodzi. I teraz można było skosztować wegetariańskiego jedzenia. W menu było: pulao (ryż na sypko z warzywami i przyprawami), sabdżi (duszone warzywa), papadam (chrupkie pieczywo z mąki grochowej) i halawa (słodka kasza manna z bakaliami). W ten dzień wyznawcy Kriszny nie poszczą w specjalny sposób. Zresztą wegetariańska dieta nie pozwala na zbyt duże pole do popisu do postu. Tradycyjnie jednak są pieczone Języki Dżaganata zrobione z mąki grochowej na słodko. Ich niestety nie można było spróbować we Wrocławiu.
Na dziewczęta czekał namiot specjalnie przygotowany do malowania twarzy. Podczas Festiwalu Wozów popularnym motywem są odświętne „kropki tancerek” na skroniach. Później można je było docenić na scenie, gdzie przedstawiano tradycyjne tańce.
- Każdy gest ma tutaj znaczenie – powiedziała Ania. - Na wrocławski Festiwal Wozów przyjechały tancerki ze Szczecina. Jedna z nich gra nawet w bollywoodzkich filmach. Zaczynały przy Bharat Natyam, czyli liturgicznym tańcu, który można zobaczyć w świątyniach. Najmniejszy gest, nawet ułożenie palców, opowiada osobną historię. Czasami na początku tancerka objaśnia przy okazji, pokazując w zwolnionym tempie, całą opowieść, by widz mógł zrozumieć znaczenie. Zdarza się, że tancerki do nóg mają przymocowane dzwoneczki. Na początku tańca dotykają czoła i ziemi, oddając w ten sposób szacunek.
Tolerancyjny Wrocław
Za wozem szli ochroniarze. Czy oznacza to, że organizatorzy obawiają się wrogości ze strony przechodniów? - Nic takiego – powiedział Tomasz Lewandowicz. - To po prostu wymóg, jaki stawia miasto wszystkim, którzy organizują imprezę masową na rynku. Wrocławianie stanowią dojrzałą i tolerancyjną społeczność. Nie mamy doświadczeń z wrogim nastawieniem. Może w przeszłości się to zdarzało, lecz teraz już nie. Jesteśmy znani przecież ze swoich akcji charytatywnych. Prowadzimy fundację „Pożywienie darem serca”. Mieszkańcy widzą, że robimy dużo dla miasta i ich samych. To, że wyznajemy inną religię, nie znaczy, że nie możemy sobie nawzajem pomagać i się wspierać dla dobra społeczności.
aw
[Drugi artykuł ukazał się dziś, 26 VIII 2010 na stronie gazety. Datę wpisałem "na wyrost", wtedy wyjdzie ten numer]