Przyszłość warszawskiej świątyni...

Praktyka duchowa a realia życia codziennego. "Wszystko ma pierwotną przyczynę, czyli nasienie. W przypadku każdej koncepcji, programu, planu czy projektu najpierw rozmyśla się nad planem i to nazywane jest bija, czyli nasieniem. Bhakti-lata-bija,czyli nasionko służby oddania stanowią metody, zasady i nakazy, przy pomocy których jesteśmy doskonale szkoleni w służbie oddania. To bhakti-lata-bija otrzymuje się od mistrza duchowego dzięki łasce Kryszny." - Madhya 19.152 Zn.
murali-dhar das
Posty: 12
Rejestracja: 19 lut 2010, 14:40

Re: Przyszłość warszawskiej świątyni...

Post autor: murali-dhar das » 05 sty 2012, 14:54

...pamietam swiatynie w Berlinie. Zostala zamknieta dawno temu. Niestety, zabraklo zdrowego rozsadku. Bhaktowie mysleli ze zdarzy sie cud, zainstalowali bostwa Jagannatha, Baladeva I Subhadry, wielka uroczystosc po czym swatynie zamknieto.
Z tego co widze to ze bhaktowie nie moga znalesc sie i dopasowac do naszych czasow ale zyja w wiekach Puran, Itihasow itd One zas opisuja sytuacje ktore nie zawsze mozna dopasowac do danego dnia i godziny.
Dookola mojego miasta widze mnostwo kosciolow czy budynkow nalezacych do roznych spolecznosci religijnych. Nawet je najmniejsze i bardzo malo znane maja swoje okazale siedziby w centrum miasta. Dlaczego nigdzie nie widac bhaktow????
Czyzby wszyscy sie na nas uwzieli?
Mysle ze nie
Mysle ze jako spolecznosc bhaktowska odcielismy sie od swiata zewnetrznego i realiow tam panujacych. I jako bhaktowie boimy sie mu stawic czola, tak ze najlepiej schowac glowe w piasek i czekac na cud.

:wink:

Awatar użytkownika
trigi
Posty: 2068
Rejestracja: 09 sie 2011, 13:38
Lokalizacja: UK

Re: Przyszłość warszawskiej świątyni...

Post autor: trigi » 05 sty 2012, 21:30

murali-dhar das pisze: Z tego co widze to ze bhaktowie nie moga znalesc sie i dopasowac do naszych czasow ale zyja w wiekach Puran, Itihasow itd One zas opisuja sytuacje ktore nie zawsze mozna dopasowac do danego dnia i godziny.
Dookola mojego miasta widze mnostwo kosciolow czy budynkow nalezacych do roznych spolecznosci religijnych. Nawet je najmniejsze i bardzo malo znane maja swoje okazale siedziby w centrum miasta. Dlaczego nigdzie nie widac bhaktow????
:wink:
Nie wiem gdzie ty mieszkasz Prabhu ale ja w wiekszosci widze okazałe budynki sakralne i pseudo sakralne jednej organizacji, sporadycznie adwentystów i ŚJ. Nie ma tu wielkiej różnorodnosci wrecz monotonia czarna w dodatku. I jest to dorobek całego tysiacletniego dojenia panstwowej kasy. Przerost formy nad trescia nie ma czego zazdroscic. Miliony ludzi spokojnie idzie do piekła z błogosławieństwem dygnitarzy chrześcijanstwa, twierdzacych ze tylko człowiek ma dusze i ma prawo do zjadania innych. Jeśli miałbym za to odpowiedzialny ja przewodnik duchowy w czarnej lub purpurowej szacie to dzieki wielkie, postoje...Nie ma tam mowy o kropli oddania tylko biznes ile za chrzest, pogrzeb, sakrament małżeństwa, lekcje religii... Zawód, firma,przedsiebiorstwo, Bóg przy okazji bo tak wypada. Gadki o pokoju i miłości na świecie mozna usłyszec na wyborach miss world - nic więcej.
"Komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie; a komu wiele zlecono, tym więcej od niego żądać będą" łk12
Dlaczego nie widac bhaktów?
BG04.33 O pogromco wroga, ofiara spełniana w wiedzy lepsza jest niż jedynie ofiara z posiadłości materialnych. Ale wszelkie ofiary z pracy, o synu Prthy, kończą się wiedzą transcendentalną.
04.33 Znaczenie: Celem wszystkich ofiar jest osiągnięcie doskonałej wiedzy, następnie uwolnienie się od trosk materialnych i ostatecznie – zaangażowanie się w transcendentalną służbę miłości dla Najwyższego Pana (świadomość Krsny). Niemniej jednak, we wszystkich tych aktach ofiarnych zawiera się pewna tajemnica i tajemnicę tę należy poznać. Ofiary przyjmują czasami różne formy, w zależności od określonych wierzeń pełniącego te ofiary.
Pracuja, nie nauczają mam na mysli siebie i swoich braci duchowych z którymi jezdziłem na sankirtan. Są oczywiście wzniosłe osoby które organizuja programy, ale rzadko spotyka sie bhaktów na miescie. Wychodze troche przed szereg i jestem ostatnia osoba do wyrazania takich opinii, ale jestem przekonany ze Kryszna zmienia MTSK i swoich bhaktów od wewnatrz tak aby mozna było z pelna wiara prowadzic ruch sankirtana Pana Caitanyi.Trzeba tylko troche cierpliwości.
BG10.10 Tym, którzy zawsze są Mi oddani i z miłością Mi służą, Ja daję inteligencję, która do Mnie ich prowadzi.
Ktoś może mieć bona fide mistrza duchowego i może być związany z organizacją duchową, lecz jeśli nie jest wystarczająco inteligentny, aby uczynić postęp, wtedy Krsna udziela mu instrukcji od wewnątrz, tak aby ostatecznie mógł on bez trudu Go osiągnąć. Wymaganą kwalifikacją jest ciągłe zaangażowanie w świadomość Krsny i pełnienie z miłością i oddaniem wszelkiego rodzaju służb. Osoba taka powinna wykonywać pewien rodzaj pracy dla Krsny i praca ta powinna być wykonywana z miłością. Jeśli wielbiciel nie jest wystarczająco inteligentny, aby uczynić postęp na ścieżce samorealizacji, ale jest szczery i oddany czynnościom służby oddania, Pan daje mu szansę uczynienia postępu i ostatecznego osiągnięcia Go.
BG10.11 Aby okazać im szczególną łaskę, Ja – który przebywam w ich sercach – rozpraszam świetlistą lampą wiedzy ciemność zrodzoną z ignorancji.
Jestem sceptyczny do zwrotów typu "dobry człowiek" ,"zdrowy rozsadek",bo sa zbyt ogólnikowe. Jedyne czego brakuje na tym swiecie to świadomości Kryszny.
Załączniki
P6251295.JPG
Jezus robi porządek i wygania straganiarzy ze światyni
P6251295.JPG (69.79 KiB) Przejrzano 394 razy

Awatar użytkownika
trigi
Posty: 2068
Rejestracja: 09 sie 2011, 13:38
Lokalizacja: UK

Re: Przyszłość warszawskiej świątyni...

Post autor: trigi » 06 sty 2012, 07:37

Każdego roku kilkunastu księży decyduje się na to, by przestać być księdzem. Po odejściu od kapłaństwa muszą ułożyć sobie życie na nowo – znaleźć dom i pracę. W internecie działa dużo portali poświęconych byłym księżom – m.in. na stronach Prezbiter.pl mężczyźni, którzy zrzucili sutanny udzielają sobie rad. Najczęściej proszą o pomoc w znalezieniu pracy.
„Witam wszystkich i podobnie jak wielu tu obecnych proszę o pomoc osoby, które mogą to zrobić. Szukam pracy. Nie sądziłem, że będzie to aż tak trudne. Bez znajomości nie chce nic zaskoczyć. Mieszkam w Poznaniu. Czy może ktoś pomóc?” – pisze były ksiądz na stronach Prezbiter.pl.
„Szczęść Boże, jestem eks-em po piętnastu latach w kapłaństwie. Przepraszam, że moją obecność w portalu i na forum zaczynam od prośby o... pomoc w znalezieniu pracy. Coś tam potrafię - mam prawo jazdy, znam się na komputerze, władam biegle językiem francuskim, pisanie tekstów po polsku dobrze mi idzie. Szukam czegokolwiek, żeby zarobić parę groszy.” - pisze Krzysztof.
Inny były duchowny opowiada, że szukał pracy dwa lata. Zarejestrował się jako bezrobotny. Otrzymał nawet kilka ofert z urzędu (m.in. praca w magazynie na pół etatu, przedstawiciel handlowy sieci drogerii – praca na umowę zlecenia). Pracodawcy jednak nie chcieli go zatrudnić.
- Po prostu nie chcieli mieć w firmie byłego księdza. Chociaż nigdy nikt mi tego nie powiedział wprost, czułem że mają mnie za kogoś niezrównoważonego, jakby trędowatego. Na rozmowach kwalifikacyjnych pracodawcy pytali, co robiłem wcześniej. Gdy dowiadywali się o moim kapłaństwie, wyglądali jakby ich zamurowało. W końcu postanowiłem, że sam nie będę mówił, jeśli nie będą drążyć tego wątku – opowiada Adam, obecnie 49 –latek, odszedł po 17 latach bycia księdzem.
Jak twierdzi, gdyby nie znajomi nie miałby z czego żyć. To oni pożyczali mu drobne kwoty, wreszcie pomogli w znalezieniu pracy. Początkowo Adam udzielam korepetycji – z matematyki, angielskiego, historii. Wreszcie wkręcił się do firmy ubezpieczeniowej. Zarekomendował go znajomy. Szefowi nie powiedział, że był księdzem. Pracuje na umowę zlecenia do dziś, z powodzeniem sprzedając polisy. Dlaczego odszedł z kapłaństwa? Po prostu, poczuł, że się wypalił.
- Tak też się dzieje. Nigdzie nie jest zagwarantowane, że każdy kapłan da radę wytrwać w zawodzie do końca życia. Jedni mają taki dar, inni nie. Odejście to trudna decyzja, w jakiś sposób wymazujemy część swego życiorysu. To nie jest jakiś kaprys, tylko diametralny zwrot. No i trzeba żyć dalej. Bardzo często od byłych księży odwraca się też rodzina, niektórzy najbliżsi przyjaciele. Nagle okazuje się, że jest się podejrzanym, niewiarygodnym, samotnym – mówi Adam.
Adam pomaga też innym byłym księżom. Kontaktuje się z nimi poprzez internet. Chciał zorganizować spotkania, grupę wsparcia. Ale księża napotkani w sieci nie chcieli się spotykać twarzą w twarz.
- Otrzymuję dużo maili od byłych księży. Pytają mnie o sprawy prozaiczne. Na przykład, jak załatwić dyplom ukończenia studiów wyższych. Najczęściej są załamani, długo żyli pod pewnego rodzaju kloszem i nagle przyszło im zmierzyć się z brutalną rzeczywistością. Chciałem skrzyknąć wszystkich, ale byli księża nie chcą się ujawniać. Wielu z nich utrwala tę swoją samotność. A tak trudno żyć – mówi. Inny były ksiądz, z którym udało nam się skontaktować poprzez internet, przesłał w odpowiedzi kilka zdań.
„Nie będę ukrywać, że z kapłaństwa odszedłem przez kobietę. Było mi niewyobrażalnie trudno. Czułem się jak jakiś wygnaniec, zbrodniarz, straszny grzesznik, ktoś najgorszy. Chociaż przecież nie zrobiłem nic złego. Długo nie mogłem się pozbierać. O normalnym życiu nie było mowy. Nie mogłem znaleźć pracy, byłem utrzymankiem mojej żony. Wreszcie udało mi się założyć własną firmę. Najpierw sprowadzałem sprzęt elektroniczny ze Wschodu. Potem prowadziłem kantor wymiany walut. Obecnie mam małą firmę kurierską. Z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że podjąłem trafną decyzję. Mam dwoje dzieci. Pozdrawiam. Grzegorz.”
Byli księża na forach internetowych często pytają jak mówić potencjalnym szefom o wykształceniu. Tymczasem mają oni prawo i obowiązek przedstawiać dokument ukończenia studiów wyższych. Wielu z nich może pracować w szkołach, legitymują się przecież wykształceniem teologicznym. Jednak jak przyznają, jest z tym problem – bo pracę w szkole otrzymują wtedy, gdy ukrywają swoją przeszłość. Rodzice nie chcą, by ich dzieci uczyli byli księża.
- Byli księża często cierpią z powodu dyskryminacji. Ich prawa pracownicze są zwyczajnie łamane. Nie otrzymują pracy, chociaż mają kwalifikacje. Zdarza się też, że seminaria nie chcą wydawać dyplomów. Tymczasem były ksiądz ma prawo zwrócić się o pomoc do inspekcji pracy. Podać nieuczciwego pracodawcę do sądu. Odejście od kapłaństwa może nam się podobać lub nie, ale prawo jest jasne i równe dla każdego – mówi Leon Wojcieszke, prawnik, cywilista.

Gdyby nie strach przed porzuceniem wygód bycia kapłanem KK byłoby ich znacznie wiecej, ale po co jak moga prowadzic biznesy nie placac podatków i zusu, miec seks z gosposiami, lub mlodymi chlopakami (nie mowiac o pedofilach), żreć po uszy , jezdzic furami za parafialna kase i udawac pomazanców bozych. „Łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne niż bogatemu wejść do królestwa niebieskiego” lub wyrzeczenie jest bogactwem braminów.
Jak mówił Śrila Prabhupada nie jestesmy zainteresowani vox populi, lub sciezka do nieba jest waska do piekła wiedzie autostrada.Kiedys myslałem ze pierwsi chrzescijanie mieli fajnie bo mogli zginac za wiare i udowodnic swoje oddanie, teraz jestem w Hare Kryszna i uwazam ze przezyc zycie z 4 zasadami 16 rundami to wiekszy wysiłek w tym demonicznym, nieprzyjaznym spoleczenstwie. Choc wiekszosc ludzi jest "niewinnych" to sa zaiteresowani zadawalaniem zmysłów, a nie sciezka duchowa. Dlatego akceptuja taki system religii który nie zabiera zadawalania zmysłów a daje przekonanie, właściwego postepowania zgodnie z wola Boza(3x hipokryzja), co nie jest zgodne z prawdą.
Najlepiej nauczac swoim własnym przykładem,ale to bardzo trudne. Może w którymś zyciu sie uda.

Awatar użytkownika
trigi
Posty: 2068
Rejestracja: 09 sie 2011, 13:38
Lokalizacja: UK

Re: Przyszłość warszawskiej świątyni...

Post autor: trigi » 06 sty 2012, 08:31

Zapomniałem jeszcze o alkoholu temat rzeka wsród ksiezy i zakonników znany od setek lat i upamietniany w rodzimej twórczości literackiej, wiec wielkie koscioły sa tylko wielkimi pomnikami grzechu i rozpusty kto chce miec takie pomniki?
Nie da sie tego porównac do nas ale my nie mamy obnizac standartów lub z nich rezygnowac, bo inni tak robia vox populi nas nie interesuje.

murali-dhar das
Posty: 12
Rejestracja: 19 lut 2010, 14:40

Re: Przyszłość warszawskiej świątyni...

Post autor: murali-dhar das » 06 sty 2012, 14:44

...czyli rozwiazanie jest takie ze poniewaz istnieja gorsi od nas nie trzeba nic zmieniac. Wszystko jest OK. Problemy sa wszedzie bo jest Kali yuga. Chrzescijanie nie maja filozofii ale pomimo tego istnieja juz od 2000 lat. Dlaczego?
Ostatnio juz syn byl na spotkaniu u ksiedza poniewaz dostapi ceremoni chrztu.
Powiem Wam jedno, caly wyklad ksiedza przepojony byl szczeroscia, mowil o komorce rodzinnej i w jaki sposob podazac Jezusem w rodzinie.
Powiem jedno, jeszcze nigdy nie slyszalem wykladow ktore by kladly nacisk na komorke rodzinna, na zycie w rodzinie. Generalnie slyszy sie jedno , "gleboka studnia bez dna, wpadniesz to juz nie wyjdziesz. Bedziesz biczowany przez maye, bedziesz cierpial "itd itd.
Wsrod bhaktow nie ma zadej albo prawie zadnej koncepcji jak podazac Wisznawizmem w rodzinie, o bhaktowskiej komorce rodzinnej itd.
Generalnie ja uwazam to na sposob na "dolowanie ludzi"
Nie wiem czy pamietacie Vayasakiego Prabhu. Napisal on wlasnie o tym ze jest duzo zlej propagandy o zyciu rodzinnym i dlatego ludzie nie sa zainspirowali aby sie zenic co tu mowiac o dzieciach i ich wychowaniu.
Ja uwazam ze duzo rzeczy mozna zmnienic azeby ulepszyc ruch bhaktowski. W przeciwnym razie ludzie nie beda zainspirowani przychodzic bo po co?
na marginesie moge dodac ze rozwody wsrod bhaktow sa tak duze ze mozna spokojnie zapisac je do ksiegi Ginnesa. Czy tak powinno byc? Jest oczywiscie duzo powodow dlaczego tak sie dzieje ale przyczyna generalnie lezy wewnatrz a nie na zewnatrz.
Jest duzo rzeczy ktore fermentuja,a zalewanie ich "filozofia" niestety nie rozwiaze probnlemu.
Potrzebna jest strategia, potrzebne sa zmiany. Samo krytykowanie ze ktos nie przestrzega zasad a gotuje dla bostw niestety nie rozwiaze problemu. No coz usunie sie osoby ktore nie spelniaja kryteriow i bedzie tak jak w swiatyni w Wiedniu-w koncu wszyscy odeszli i swiatynie zamknieto.

Awatar użytkownika
trigi
Posty: 2068
Rejestracja: 09 sie 2011, 13:38
Lokalizacja: UK

Re: Przyszłość warszawskiej świątyni...

Post autor: trigi » 06 sty 2012, 16:17

Jeśli ktos neguje rodzine to nie rozumie filozofii, że wszystko mozna wykorzystac w świadomości Kryszny i zapewne długo sam nie bedzie wyrzeczonym.
Madhya 07.127 Śri Caitanya Mahaprabhu odpowiedział: "Nie mów więcej w ten sposób. Lepiej pozostań w domu i zawsze mantruj święte imię Krsny.
Madhya 07.127 Znaczenie: W tym wieku Kali nie jest wskazane nagłe opuszczanie rodziny, gdyż ludzie nie są wyszkoleni jako należyci brahmacarini i grhasthowie. Dlatego Śri Caitanya Mahaprabhu doradził braminowi, by zbyt pochopnie nie porzucał życia rodzinnego. Lepiej by było, aby pozostał ze swoją rodziną i próbował oczyścić się przez systematyczne intonowanie maha-mantry Hare Krsna pod kierunkiem mistrza duchowego. Taka jest instrukcja Śri Caitanyi Mahaprabhu. Jeśli każdy przestrzega tej zasady, wówczas nie ma potrzeby przyjmowania sannyasy. W następnym wersecie Śri Caitanya Mahaprabhu doradza każdemu, by intonując bez obraz mantrę Hare Krsna stał się idealnym grhasthą i by uczył tej samej zasady każdego, kogo spotka.

Madhya 07.128 "Ucz każdego, aby przestrzegał poleceń Pana Śri Krsny, tak jak są one podane w Bhagavad-gicie i Śrimad-Bhagavatam. W ten sposób stań się mistrzem duchowym i próbuj wyzwolić wszystkich w tym kraju."
Madhya 07.128 Znaczenie: Jest to wzniosła misja Międzynarodowego Towarzystwa Świadomości Krsny. Wielu ludzi przychodzi i pyta, czy muszą porzucić życie rodzinne, by przyłączyć się do towarzystwa, ale to nie jest naszą misją. Można wygodnie pozostać tam, gdzie się mieszka. Po prostu prosimy każdego, by intonował maha-mantrę: Hare Krsna, Hare Krsna, Krsna Krsna, Hare Hare / Hare Rama, Hare Rama, Rama Rama, Hare Hare. Jeśli ktoś posiada odrobinę wykształcenia i może czytać Bhagavad-gitę Taką Jaką Jest oraz Śrimad-Bhagavatam, to tym lepiej.(...)

Jesli nie widzisz koncepcji wzorca bhaktowskiej rodziny stwórz ja w oparciu o ksiazki Prabhupady.
Co do szczerych wykładów księży na temat rodziny to nic nie powiem bo ich nie znam i jestem szczesliwy z tego powodu. Zdarzaja sie tacy co próbuja ale i są ci "przepojeni" :wink:
"rozwody wsrod bhaktow sa tak duze ze mozna spokojnie zapisac je do ksiegi Ginnesa"
nie maja szans np. Szwecja sprawdz. Rozwody sa wszedzie powodem jest zmysłowe podejscie a to oznacza neti,neti. Cały czas próbujesz i odrzucasz jak nie pasuje. I brak szacunku - co mi bedzie gadac ten nieudacznik, albo ta owa takowa(pi...).Tu akurat jest potwierdzenie zgodnosci z filozofia ze ostatecznie nie ma tam szczęścia. Najpierw powinna byc separacja. Jeśli to nie pomoze to czy 2gi raz , potem 3 mamy sie chajtac do ilu razy wystarczy 5? Znam jednego byłego bhakte co ma teraz 6-ta partnerke. Dla mnie to jest strata energii i rezustat pasji.
"Potrzebna jest strategia, potrzebne sa zmiany" Strategia jest a zmiany nastepuja tylko nie zawsze tak jak my bysmy sie tego spodziewali, lub sobie życzyli.
Chrzescijanie nie maja filozofii - maja tylko niedoskonała.
Bycie w świadomości Kryszny i w zwiazkach rodzinnych nie oznacza ze mamy nie okazywac miłosnych uczuc do zony czy dzieci, wrecz przeciwnie. Mąż potrzebuje żony, żona męża, dzieci rodziców (nawet jak mówią, żeby wyjść z pokoju jak dorastają),a rodzice usychają z rozpaczy jak nieszczęsliwie dziecko odejdzie z tego świata przed nimi. Problem w tym aby nie pomylic tego z pożądaniem, które szczególnie do dzieci spowoduje niepowetowane straty.
Czasem jest po prostu za duzo pasji w filozofii i zyciu codziennym. Tez znam wykłady "o dołku z odchodami" I co ? Nawet jesli mozna to dopasowac do rzeczywistości to czy jestem na pozycji aby ją zastosowac? Indra tez sie taplał w błotku pod wpływem iluzji i nikt nie oczekiwał aby Indra-prosiak trzaskał piorunami. Jak pisał Srila Prabhupada "lepszy uczciwy zamiatacz ulicy niz bogi-yogi" Trawa jest zielona za płotem do momentu az tam nie pójdziemy i okaze sie ze wielkiej różnicy nie ma. Gdziekolwiek sie udasz twoja karma pójdzie z toba...

Vaisnava-Krpa
Posty: 4936
Rejestracja: 23 lis 2006, 17:43
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Re: Przyszłość warszawskiej świątyni...

Post autor: Vaisnava-Krpa » 06 sty 2012, 19:37

murali-dhar das pisze: Powiem jedno, jeszcze nigdy nie slyszalem wykladow ktore by kladly nacisk na komorke rodzinna, na zycie w rodzinie. Generalnie slyszy sie jedno , "gleboka studnia bez dna, wpadniesz to juz nie wyjdziesz. Bedziesz biczowany przez maye, bedziesz cierpial "itd itd.
Wsrod bhaktow nie ma zadej albo prawie zadnej koncepcji jak podazac Wisznawizmem w rodzinie, o bhaktowskiej komorce rodzinnej itd.
Generalnie ja uwazam to na sposob na "dolowanie ludzi"
Nie wiem czy pamietacie Vayasakiego Prabhu. Napisal on wlasnie o tym ze jest duzo zlej propagandy o zyciu rodzinnym i dlatego ludzie nie sa zainspirowali aby sie zenic co tu mowiac o dzieciach i ich wychowaniu.
Ja uwazam ze duzo rzeczy mozna zmnienic azeby ulepszyc ruch bhaktowski. W przeciwnym razie ludzie nie beda zainspirowani przychodzic bo po co?

Zmartwiło mnie co napisałeś Prabhu, zacząłem szukać jakie mam materiały o grihasta aśramie i jak zacząłem czytać to stwierdziłem, że inspirujące to one nie są pod tym kątem. Pamiętam, że były seminaria na te tematy, wiem też z doświadczenia, że brahmacarini muszą zrozumieć że inny aśram to jest inna dharma. Dlatego brahmaczarin nie powinien dołować grihasty ani wymagać tego co od brahmaczarina a grihasta powinien zrozumieć brahmaczarina. Każdy aśram ma swoje plusy i minusy. Zauważyłem, ze tam gdzie nie ma świątyni, tam ten problem nie występuje, tam gdzie bhaktowie naturalnie mieszkają skąd pochodzą czy mają rodziny, mniej jest też rozwodów. Nie robiłem badań ale moja obserwacja też jest taka, że rozwodów najwięcej jest tam, gdzie małżeństwa żyją odcięte od szeroko pojmowanych krewnych, często np. rodzice czy rodzina odcina się od dzieci, ponieważ zostają bhaktami i często muszą radzić sobie sami.

Kiedyś był na stronie głównej bardzo mnie inspirujący artykuł:

Dwa rodzaje praktyki świadomości Kryszny
(Świątynie a Nama-hatta)
http://www.nama-hatta.pl/articles.php?article_id=207

Znalazłem jeszcze to:

Małżeństwo w dawnych Indiach
http://biblioteka.nama-hatta.pl/malzenstwo/mwkw.htm

Czasami mówi się, ze prawnicy to często najbardziej niemoralni ludzie, bo znając kruczki prawne wykorzystują je do swoich własnych celów. Podobnie może być gdy przyjmiemy interpretację sahajiya, myśląc, że przechytrzymy prawa natury, przedkładając przyjemność nad obowiązek.
Oszust zajmuje miejsce nauczyciela. Z tego powodu cały świat jest zdegradowany. Możesz oszukiwać innych mówiąc: "Jestem przebrany za wielbiciela", ale jaki jest twój charakter, twoja prawdziwa wartość? To powinno być ocenione. - Śrila Prabhupada

Waldemar
Posty: 743
Rejestracja: 31 paź 2008, 19:03

Re: Przyszłość warszawskiej świątyni...

Post autor: Waldemar » 07 sty 2012, 02:45

Powiem Wam jedno, cały wykład księdza przepojony był szczerością, mówił o komórce rodzinnej i w jaki sposób podążać za Jezusem w rodzinie.

W tym jednym zdaniu jest cała tajemnica ich sukcesu.

Kto w Iskonie daje dzisiaj wsparcie dla wielbicieli w podążaniu za Śrila Prabhupadem i innymi bona fide sługami Śri Kryszny?

Awatar użytkownika
trigi
Posty: 2068
Rejestracja: 09 sie 2011, 13:38
Lokalizacja: UK

Re: Przyszłość warszawskiej świątyni...

Post autor: trigi » 07 sty 2012, 06:42

Waldemar pisze:W tym jednym zdaniu jest cała tajemnica ich sukcesu
Tajemnica sukcesu.... Ktoś mi powie wreszcie co jest tym sukcesem bo ja albo slepy jestem, albo zazdrosny i do kija szczotki nie widze zadnego sukcesu. No chyba ze jest nim zbieranie kasy.
Jest jeszcze sukces aby wymusic na wszystkich slub koscielny, tak aby nie mozna sie było rozwiesc, a sami moga zmieniac partnerki bez zwiazywania sie. Jak ksiadz do nas przychodził na kolede (bo mieliśmy zajadłych katolików na sasiadów) to jedyna rzecza wazna była koperta i pytanie kiedy podłe upadlaki wreszcie wezma slub koscielny? Bo inaczej czeluście piekelne juz czekają... Prostytucja dla uprzywilejowanych! Dajcie sobie spokój to ja wole "dołek z odchodami".

Awatar użytkownika
trigi
Posty: 2068
Rejestracja: 09 sie 2011, 13:38
Lokalizacja: UK

Re: Przyszłość warszawskiej świątyni...

Post autor: trigi » 07 sty 2012, 09:03

Chyba udam sie do koscioła po wiedze najbardziej poufna- tajemnice sukcesu.

-Juz po 10tym nie mam jeszcze wypłaty ,a ty masz jakas kase?
-Nie, ale mam tajemnice sukcesu...

-Posprzatałeś juz pokój?
-Zaraz tato...
-Wyjawic ci tajemnice sukcesu...?

-Mam dla pana ksiazke o samorealizacji...
-Nie mam czasu!
-Nauka o duszy,wieczna korzysc!
-Spiesze sie!
-Jest tam tajemnica sukcesu...
-???
-no,tajemnica sukcesu...
-to ile?

Tnie jak brzytwa ta tajemnica sukcesu... zero litości poprosze o jeszcze.

Tak na marginesie to ze ściepków po Chrystusie mozna ułożyc takie heavy kazanie ze ludzie wyszliby po 5 min.
z mocherami na czele, lub zrobic czytanie kazan ze sredniowiecza.
Załączniki
antyklerykalizm.jpg
tajemnica sukcesu
antyklerykalizm.jpg (76.75 KiB) Przejrzano 357 razy

ODPOWIEDZ