Crux immissa quadrata lub krzyż klasyczny.
Jest to jeden z najbardziej znanych symboli przedchrześcijańskich.
W starożytnym Egipcie niezwykle popularny był krzyż anch ("crux ansata", T z pętlą u góry), który oznaczał życie. Krzyż był też symbolem greckiego Dionizosa, babilońskiego Bela, tyryjskiego boga Dumuzi (odpowiednik Tammuza) i nordyckiego Odyna (Wodana).
Indoeuropejskie ludy Persji i Indii w starożytności stosowały krzyż, który symbolizował ogień i często przybierał formę swastyki. Do celów religijnych z krzyża korzystali także buddyści w Chinach oraz prekolumbijskie cywilizacje Azteków i Majów. Wobec znanej i dość powszechnej w różnych religiach solaryzacji bóstw naczelnych, krzyż symbolizował tego rodzaju bóstwa również w przypadku kultury łużyckiej i pomorskiej. Również Celtowie, Słowianie i ludy germańskie posługiwały się tym znakiem na długo przed rozpoczęciem się ery chrześcijańskiej.
Wśród Słowian oprócz popularnej prostej formy krzyża równoramiennego (szczególnie w kształcie greckiej litery Χ) spotykany był też krzyż w formie sześcio- i ośmioramiennej, często wpisanej w okrąg (tzw. krzyż słoneczny). Forma sześcioramienna krzyża wpisanego w okrąg widnieje również na Idolu zbruczyńskim. Podobnie bowiem jak u innych grup indoeuropejskich, krzyż u Słowian był zapewne powszechnie związany z siłami przyrody (głównie ze słońcem, ogniem i życiem) oraz symbolizował równowagę wszechświata. Podobnie jak w większości kultur pierwotnych, zapewniać miał szczęście, dobrobyt i przychylność bogów.
Rzymianie posługiwali się krzyżem od najdawniejszych czasów. Juliusz Cezar umieścił ten symbol na monecie ze swoją podobizną. Podobnie uczynił w 20 roku p.n.e. Oktawian August. Rzymski bóg przyrody, Bachus, przedstawiany był niekiedy z opaską na głowie, na której widniały liczne krzyże. Jednak największą popularność w Rzymie krzyż uzyskał w II i III wieku n.e., wraz z rozwojem kultu perskiego boga słońca Mitry.
Ten krzyż był zapewne używany przez jakichś zakonspirowanych chrześcijan, Budda służył zamaskowaniu właściwego symbolu.
Co to zmienia w historii krzyża?
Garuda: Na obrazku chrześcijańskim mamy Jezusa w otoczeniu symboli 4 ewangelistów, odpowiednio: Mateusza (człowiek), Łukasza (byk), Marka (lew) i Jana (orzeł). Czyli to ptaszydło to jednak orzeł, ale podobieństwo z Garudą, zwłaszcza tą figurką, jest właściwie żadne.
O matko...bez komentarza
Gest błogosławieństwa też wygląda u Buddy i Jezusa zupełnie inaczej.
Tak...a kolor oczu? Też się nie zgadza,mamy dowód.
„Pod koniec IV wieku p.n.e. misjonarzy buddyjskich można było spotkać w Atenach” – pisze E.M.Layman. Wspomina też, że pierwsi misjonarze chrześcijańscy napotykali nauki buddyjskie wszędzie, dokądkolwiek się udali !!!!
A gdy misjonarze katoliccy przybyli do Japonii, wzięto ich nawet za przedstawicieli nowej sekty buddyjskiej. Jak to możliwe?
E.M.Layman tłumaczy te podobieństwa jednakowym pochodzeniem. Wyjaśnia: „Przed nastaniem ery chrześcijańskiej (…) w buddyjskich formach kultu uwidoczniły się wpływy „pogańskie”. (…) Przypuszczalnie rezultatem ich oddziaływania są [również] niektóre praktyki religijne wprowadzone w kościele chrześcijańskim”.
Według Nikołaja Notowicza, tak własnie było.
Notowicz...
Max Müller z Oksfordu – najznamienitszy indolog na Zachodzie, autor tłumaczeń tekstów wschodnich (50 tomów) zatytułowanych „Święte Księgi Wschodu”.
Müller opublikował krytykę w piśmie „The Nineteenth Century”. Orzekł, że tak stary dokument (wg Notowicza z I w. n.e.) z pewnością zostałby włączony do wielkiego kanonu literatury tybetańskiej, znanego jako Kandżur i Tandżur. Jeśliby księgi o Issie rzeczywiście istniały, umieszczono by je w Tandżur i byłyby znane wcześniej. Naukowiec wytknął Notowiczowi, że ten w swojej książce najpierw określił rękopisy mianem „zwojów”, później opisał je jako „dwie grube, szyte księgi”. Tymczasem książki tybetańskie to ani zwoje, ani znane nam księgi, lecz podłużne stronice przypominające liście palmowe, złożone luźno pomiędzy drewnianymi płytami; całość zaś owija się tkaniną. Zgodnie z relacją Notowicza przełożony klasztoru oświadczył, że rękopisy stanowiły przekład na tybetański z zachowanych w Lhassie tekstów pisanych językiem pali. W rzeczywistości jednak w Tybecie nigdy nie używano pali, tłumaczeń zaś na tybetański dokonywano zazwyczaj z sanskrytu lub z chińskiego.
Na polecenie Müllera o Notowicza rozpytywano wśród misjonarzy i brytyjskich oficerów, ci jednak nikogo takiego nie spotkali.
Pewna angielska podróżniczka udała się do Hemis i odkryła, że w klasztorze od dawna nie widziano żadnego Rosjanina. W ciągu ostatnich lat nie przyniesiono tam nikogo ze złamaną nogą, nie istniał również żaden ślad po manuskrypcie.
Ostatecznie zdemaskowano Notowicza w drugim artykule na łamach „The Nineteenth Century”. Profesor Archibald Douglas w 1896 roku odbył podróż do Leh, gdzie w obecności tłumacza przeprowadził wywiad z przełożonym klasztoru Hemis. Ten oświadczył, że choć pełni swoją funkcję od 15 lat, to w tym czasie nie widział w klasztorze żadnego Europejczyka ze złamaną nogą. Pytania o tajemnicze teksty uznał za oburzające. Jest lamą od 42 lat i literaturę buddyjską zna bardzo dobrze, a nigdy nie słyszał o żadnej księdze ani o rękopisie, w którym padałoby imię Issa. Był przekonany, że księga taka nie istnieje. Spisany wywiad zatwierdzono klasztorną pieczęcią, poświadczył go tłumacz i lama.
Wobec tak wielu mocnych argumentów Notowicz zaczął powoli wycofywać się ze swoich twierdzeń. We wstępie do wydania „Nieznanego życia Jezusa Chrystusa” z 1895 r. przyznał, że nie istnieje żaden rękopis traktujący o Issie, utrzymywał natomiast, że całą historię zaczerpnął z rozmaitych ksiąg klasztoru w Hemis. Ale już wtedy było wiadomo, że w klasztorze nigdy autora nie było.