Zgoda. Nie gołąb, ale orzeł. Przyznaję rację. Za orłem świadczy też wielkość dzioba, u gołębia jest mniejszy.Na obrazku chrześcijańskim mamy Jezusa w otoczeniu symboli 4 ewangelistów, odpowiednio: Mateusza (człowiek), Łukasza (byk), Marka (lew) i Jana (orzeł). Czyli to ptaszydło to jednak orzeł
Krsna a Jezus
Re: Krsna a Jezus
Bolito udowodnił:
Re: Krsna a Jezus
To może narysujmy Kriszne
Gwarantuję Ci że mój obrazek będzie się różnił od Twojego
Żeby na podstawie dwóch zupełnie różnych obrazków
wyciągać wniosek że przedstawiają to samo,toż to niepoważne
Co ma talent i styl malarza do symboliki?
To nie jest orzeł bo ja tam widzę Mysikrólika ...wpadającego w Dzwońca
Taki w sumie ni to Kiwi ni to Żuraw...Flaming!!
Flame=ogień ,Żarptak
Gwarantuję Ci że mój obrazek będzie się różnił od Twojego
Żeby na podstawie dwóch zupełnie różnych obrazków
wyciągać wniosek że przedstawiają to samo,toż to niepoważne
Co ma talent i styl malarza do symboliki?
To nie jest orzeł bo ja tam widzę Mysikrólika ...wpadającego w Dzwońca
Taki w sumie ni to Kiwi ni to Żuraw...Flaming!!
Flame=ogień ,Żarptak
Re: Krsna a Jezus
Ale był w Indiach czy nie?
Został ukrzyżowany i zmarł na krzyżu, czy też został ukrzyżowany, ale nie zmarł? A może wcale ukrzyżowany nie został?
Został ukrzyżowany i zmarł na krzyżu, czy też został ukrzyżowany, ale nie zmarł? A może wcale ukrzyżowany nie został?
Re: Krsna a Jezus
3w1, Jezus jest Bogiem i wszystko może
Trójca w Jedności - Jedość w Trójcy
Ten budda vikusiów nirwany nie osiągnął, widać że porażka na twarzy i jakiś taki przybity, a Jezus był w Indiach tylko nie u buddystów (bo po co) ale w Puri.
Trójca w Jedności - Jedość w Trójcy
Ten budda vikusiów nirwany nie osiągnął, widać że porażka na twarzy i jakiś taki przybity, a Jezus był w Indiach tylko nie u buddystów (bo po co) ale w Puri.
Re: Krsna a Jezus
Mathura zapytał:
1. Oryginału nie widział nikt poza autorem. Nauka historyczna odrzuca takie "źródła".
2. Nawiązania do Jezusa zbyt oczywiste, szczegółów nie pamiętam, ale to zmniejsza prawdopodobieństwo autentyczności dokumentu.
3. Iśa z tego "źródła" miał krytykować braminów za wprowadzenie, czy utrzymywanie systemu kastowego. To dowód wykluczający prawdziwość dokumentu, bo 2000 lat temu stosunki społeczne nie przypominały jeszcze tych, jakie dziś nazywamy systemem kastowym. Przejścia między kastami i warnami wtedy były jeszcze płynne.
Samej tej książki "Jezus był w Indiach" nie czytałem, wiem też, że różne rewelacje pojawiają się na rynku książkowym, ja byłbym wobec nich sceptyczny. Ponieważ jednak, z nimi się nie zapoznałem, więc nie znając ich treści, nie mogę ich odrzucić z założenia. Ja uważam, że:
1. Jezus nie musiał być w Indiach, żeby być oświeconym przez Boga, Jego nauka nie zawiera też niczego, co wskazywałoby na pochodzenie z Indii.
2. W prawdziwych źródłach dotyczących nauki Jezusa, brak jest odniesienia do koncepcji reinkarnacji. Jest wprawdzie werset "Nie wyjdziesz stamtąd aż oddasz ostatni grosz", ale to za mało. Także zalecenia do powstrzymania się od zabijania zwierząt są zbyt słabe. Przypomnę je:
a) Ewangelia Tomasza, wers. 60:
Rzekł do swych uczniów: Ten z jagnięciem? Odrzekli Mu: Aby je zabić i zjeść. Rzekł im: Jak długo ono żyje nie zje go, lecz jeśli je zabije, stanie się trupem. Powiedzieli Mu: inaczej nie może tego zrobić. Rzekł im: Wy sami szukajcie dla siebie miejsca dla odpocznienia, abyście nie stali się trupem i nie zjedzono was.
b) List Św. Jakuba (2,11):
Ten, który powiedział: Nie cudzołóż, powiedział też: Nie zabijaj; jeżeli więc nie cudzołożysz, ale zabijasz, jesteś przestępcą zakonu.
Ponieważ nie sposób wręcz wyobrazić sobie, by List Jakuba mógł odnosić się do zabijania ludzi (chrześcijanie aż do początku IIIw. Byli pacyfistami), siłą rzeczy fragment ten musi odnosić się do zabijania zwierząt, chociaż niezabijanie zwierząt nie jest jeszcze wegetarianizmem.
W przeciwieństwie do tych dwu ustępów, wypowiedź Jezusa akceptująca spożywanie wszystkich pokarmów, a zatem także mięsnych, jest bardzo dobrze poświadczona (Tomasz 14, Marek 7, 14-15, Mateusz 15, 10-11, Dzieje 10,14, Dzieje 11,8).
Niniejsza dygresja ma pokazać, iż tego, co spodziewalibyśmy się po natchnionym kolesiu, który właśnie przyjechał z Indii, powiedzmy na osiołku marki "kłapouchy", w Nowym Testamencie nie znajdziemy.
BHAVISZYA PURANA
Źródłem indyjskim, w którym występuje postać, będąca faktycznie Jezusem z Nazaretu, co interesująca, pod imieniem Iśaputra, jest właśnie Bhaviszya Purana. Zagadany przez króla mędrzec w białej szacie mówi:
"iśaputra ca maam vidhi kumaari garbha sambhavam"
Nazywam sie Iśaputra, syn Boga, zrodzony z łona dziewicy (lub młodej kobiety)
Ta purana, z tego, co jest mi wiadomo nie jest szeroko znanym tekstem, a zatem, istnieje realna możliwość, że jej autentyczność oznacza tyle, co fakt, że jest on autentycznym, spisanym ręką najprawdzistego indyjskiego bramina falsyfikatem. Nieskromnie przyznam, że znaleziony w Bibliotece Waisznawa tekst tak mnie zaintrygował, że zbadałem go na ile mogłem. Tekst ów zawiera trzy motywy ściśle łączące się z treścią Biblii:
1. historię Adama i Ewy
2. historię Noego i potopu
3. wzmiankę o rozmowie króla Szaliwahana (czy jakoś tak) z Iśaputrą, czyli naszym kochanym Jezusem.
Rzuciwszy się na ten tekst z pasją, z jaką Nrszimhadewa darł na strzępy pewnego przestępcę, nijakiego Hiranjakaśipu, zacząłem badania nad pierwszym motywem. Po zaskakująco krótkim czasie (najwyżej parę dni), udało mi się przeprowadzić dowód prawdziwości pierwszej historii. To znaczy, że główne motywy historii i Adamie i Ewie z Bhawiszja Purany są autentyczne, a jeśli nastąpiło zanieczyszczenie w postaci inwencji twórczej piśmiennego bramina w XVIII-XIX wieku w odpowiedzi na kaznodziejstwo, tym razem także piśmiennych księży, to było ono nieznaczne. Inaczej mówiąc, motyw Adama i Ewy jest autentyczny i niezależny od wersji biblijnej. Po dokonaniu tego, pasja mnie opuściła. Usprawiedliwię się tym, że do dalszej pracy nad Bhawiszya Puraną brak mi warsztatu. Nie mam właściwego tekstu tej Purany po polsku lub angielsku, a moja znajomość sanskrytu jest nikła, więc nawet wersja sanskrycka nic by mi nie dała. Wniosek z tego jest następujący. Dowiedziona prawdziwość historii o Adamie i Ewie, sugeruje także autentyczność dalszej zawartości tej purany. Jednak na moje wyczucie tekst Bhawiszja Purany, czy właściwie te fragmenty znalezione na Waisznawa.pl, wyglądają pretensjonalnie i, niestety, raczej przypominają fałszywkę... I co ja mam teraz powiedzieć?
No dobrze, skoro da się dowieść, że historia Adama i Ewy jest oryginalna, to ja na razie przyjmuję, że Jezus objawił się królowi Szaliwahanowi, czy jak mu tam było, ale dlaczego? Czy wrócił do swej dawnej pustelni, gdzie pobierał naukę od swego guru? A skąd znał sanskryt, albo język palijski? Tak sobie się objawił w miejscu, gdzie guru nie są krzyżowani?
Niestety, nie da się też wykluczyć i tego, że ta wersja Bhawiszja Purany, jaką my dysponujemy jest wersją ubarwioną, stworzoną na podstawie starszego tekstu, który w indyjskim klimacie jak zwykle się był rozpadł, w celu obrony przed agresywną religijną propagandą chrześcijan. A zatem bez fachowego zbadania tekstu sanskryckiego, co potwierdziłoby lub odrzuciło powyższą insynuację pozostaje nam tylko jedno: uznać, że te motywy: Adama, Noego i Jezusa faktycznie znalazły się z oryginalnej Bhawiszja Puranie, z tym jednak zastrzeżeniem, że nie możemy ustalić, czy tekst jakim dysponujemy jest faktycznie tekstem oryginalnym, czy też został on "ulepszony", by lepiej bronić się przed agresją religijną misjonarzy chrześcijańskich. Należy więc znaleść inne starożytne egzemplarze Bhawiszja Purany, by porównać ich teksty, a co najmniej przebadać sam tekst sanskrycki, by wyróżnić jego potencjalne warstwy, czego ja nie potrafię.
Na marginesie, proszę zwrócić uwagę na fakt, że Jezus z odrzuconego przeze mnie (pseudo)źródła, powiedzmy "rosyjskiego", nosi imię "Iśa". Zaś Jezus z Bhawiszja Purany "Iśaputra". Oba te źródła są CAŁKOWICIE od siebie niezależne. Zamiast zatem odpowiedzieć na pytanie Mathury, postawię w tym miejscu pytanie:
PRZYPADEK?
Kwestia pobytu Jezusa w Indiach nie jest łatwa do wyjaśnienia. Ukazała się publikacja "Jezus był w Indiach" i inne, autorów nie pamiętam. Głównym źródłem miał być dla nich powstały ponad 100 lat temu, przepisany w jakimś klasztorze buddyjskim w Himalajach, oryginalnie po rosyjsku, tekst o pobycie w Indiach mędrca o imieniu Iśa, który jak głosi tekst miał być samym Jezusem. Tekst ten, rzekomo źródłowy, czytałem osobiście, nie pamiętam gdzie i jak, bo to było ze 20 lat temu. Nie spełniał on warunków tekstu źródłowego.A tak zapytam znawców od Jezusa: czy przed i po ukrzyżowaniu (w czasie, którego rzecz jasna nie umarł), udał się do Indii czy też nie?
Według Nikołaja Notowicza, tak własnie było.
1. Oryginału nie widział nikt poza autorem. Nauka historyczna odrzuca takie "źródła".
2. Nawiązania do Jezusa zbyt oczywiste, szczegółów nie pamiętam, ale to zmniejsza prawdopodobieństwo autentyczności dokumentu.
3. Iśa z tego "źródła" miał krytykować braminów za wprowadzenie, czy utrzymywanie systemu kastowego. To dowód wykluczający prawdziwość dokumentu, bo 2000 lat temu stosunki społeczne nie przypominały jeszcze tych, jakie dziś nazywamy systemem kastowym. Przejścia między kastami i warnami wtedy były jeszcze płynne.
Samej tej książki "Jezus był w Indiach" nie czytałem, wiem też, że różne rewelacje pojawiają się na rynku książkowym, ja byłbym wobec nich sceptyczny. Ponieważ jednak, z nimi się nie zapoznałem, więc nie znając ich treści, nie mogę ich odrzucić z założenia. Ja uważam, że:
1. Jezus nie musiał być w Indiach, żeby być oświeconym przez Boga, Jego nauka nie zawiera też niczego, co wskazywałoby na pochodzenie z Indii.
2. W prawdziwych źródłach dotyczących nauki Jezusa, brak jest odniesienia do koncepcji reinkarnacji. Jest wprawdzie werset "Nie wyjdziesz stamtąd aż oddasz ostatni grosz", ale to za mało. Także zalecenia do powstrzymania się od zabijania zwierząt są zbyt słabe. Przypomnę je:
a) Ewangelia Tomasza, wers. 60:
Rzekł do swych uczniów: Ten z jagnięciem? Odrzekli Mu: Aby je zabić i zjeść. Rzekł im: Jak długo ono żyje nie zje go, lecz jeśli je zabije, stanie się trupem. Powiedzieli Mu: inaczej nie może tego zrobić. Rzekł im: Wy sami szukajcie dla siebie miejsca dla odpocznienia, abyście nie stali się trupem i nie zjedzono was.
b) List Św. Jakuba (2,11):
Ten, który powiedział: Nie cudzołóż, powiedział też: Nie zabijaj; jeżeli więc nie cudzołożysz, ale zabijasz, jesteś przestępcą zakonu.
Ponieważ nie sposób wręcz wyobrazić sobie, by List Jakuba mógł odnosić się do zabijania ludzi (chrześcijanie aż do początku IIIw. Byli pacyfistami), siłą rzeczy fragment ten musi odnosić się do zabijania zwierząt, chociaż niezabijanie zwierząt nie jest jeszcze wegetarianizmem.
W przeciwieństwie do tych dwu ustępów, wypowiedź Jezusa akceptująca spożywanie wszystkich pokarmów, a zatem także mięsnych, jest bardzo dobrze poświadczona (Tomasz 14, Marek 7, 14-15, Mateusz 15, 10-11, Dzieje 10,14, Dzieje 11,8).
Niniejsza dygresja ma pokazać, iż tego, co spodziewalibyśmy się po natchnionym kolesiu, który właśnie przyjechał z Indii, powiedzmy na osiołku marki "kłapouchy", w Nowym Testamencie nie znajdziemy.
BHAVISZYA PURANA
Źródłem indyjskim, w którym występuje postać, będąca faktycznie Jezusem z Nazaretu, co interesująca, pod imieniem Iśaputra, jest właśnie Bhaviszya Purana. Zagadany przez króla mędrzec w białej szacie mówi:
"iśaputra ca maam vidhi kumaari garbha sambhavam"
Nazywam sie Iśaputra, syn Boga, zrodzony z łona dziewicy (lub młodej kobiety)
Ta purana, z tego, co jest mi wiadomo nie jest szeroko znanym tekstem, a zatem, istnieje realna możliwość, że jej autentyczność oznacza tyle, co fakt, że jest on autentycznym, spisanym ręką najprawdzistego indyjskiego bramina falsyfikatem. Nieskromnie przyznam, że znaleziony w Bibliotece Waisznawa tekst tak mnie zaintrygował, że zbadałem go na ile mogłem. Tekst ów zawiera trzy motywy ściśle łączące się z treścią Biblii:
1. historię Adama i Ewy
2. historię Noego i potopu
3. wzmiankę o rozmowie króla Szaliwahana (czy jakoś tak) z Iśaputrą, czyli naszym kochanym Jezusem.
Rzuciwszy się na ten tekst z pasją, z jaką Nrszimhadewa darł na strzępy pewnego przestępcę, nijakiego Hiranjakaśipu, zacząłem badania nad pierwszym motywem. Po zaskakująco krótkim czasie (najwyżej parę dni), udało mi się przeprowadzić dowód prawdziwości pierwszej historii. To znaczy, że główne motywy historii i Adamie i Ewie z Bhawiszja Purany są autentyczne, a jeśli nastąpiło zanieczyszczenie w postaci inwencji twórczej piśmiennego bramina w XVIII-XIX wieku w odpowiedzi na kaznodziejstwo, tym razem także piśmiennych księży, to było ono nieznaczne. Inaczej mówiąc, motyw Adama i Ewy jest autentyczny i niezależny od wersji biblijnej. Po dokonaniu tego, pasja mnie opuściła. Usprawiedliwię się tym, że do dalszej pracy nad Bhawiszya Puraną brak mi warsztatu. Nie mam właściwego tekstu tej Purany po polsku lub angielsku, a moja znajomość sanskrytu jest nikła, więc nawet wersja sanskrycka nic by mi nie dała. Wniosek z tego jest następujący. Dowiedziona prawdziwość historii o Adamie i Ewie, sugeruje także autentyczność dalszej zawartości tej purany. Jednak na moje wyczucie tekst Bhawiszja Purany, czy właściwie te fragmenty znalezione na Waisznawa.pl, wyglądają pretensjonalnie i, niestety, raczej przypominają fałszywkę... I co ja mam teraz powiedzieć?
No dobrze, skoro da się dowieść, że historia Adama i Ewy jest oryginalna, to ja na razie przyjmuję, że Jezus objawił się królowi Szaliwahanowi, czy jak mu tam było, ale dlaczego? Czy wrócił do swej dawnej pustelni, gdzie pobierał naukę od swego guru? A skąd znał sanskryt, albo język palijski? Tak sobie się objawił w miejscu, gdzie guru nie są krzyżowani?
Niestety, nie da się też wykluczyć i tego, że ta wersja Bhawiszja Purany, jaką my dysponujemy jest wersją ubarwioną, stworzoną na podstawie starszego tekstu, który w indyjskim klimacie jak zwykle się był rozpadł, w celu obrony przed agresywną religijną propagandą chrześcijan. A zatem bez fachowego zbadania tekstu sanskryckiego, co potwierdziłoby lub odrzuciło powyższą insynuację pozostaje nam tylko jedno: uznać, że te motywy: Adama, Noego i Jezusa faktycznie znalazły się z oryginalnej Bhawiszja Puranie, z tym jednak zastrzeżeniem, że nie możemy ustalić, czy tekst jakim dysponujemy jest faktycznie tekstem oryginalnym, czy też został on "ulepszony", by lepiej bronić się przed agresją religijną misjonarzy chrześcijańskich. Należy więc znaleść inne starożytne egzemplarze Bhawiszja Purany, by porównać ich teksty, a co najmniej przebadać sam tekst sanskrycki, by wyróżnić jego potencjalne warstwy, czego ja nie potrafię.
Na marginesie, proszę zwrócić uwagę na fakt, że Jezus z odrzuconego przeze mnie (pseudo)źródła, powiedzmy "rosyjskiego", nosi imię "Iśa". Zaś Jezus z Bhawiszja Purany "Iśaputra". Oba te źródła są CAŁKOWICIE od siebie niezależne. Zamiast zatem odpowiedzieć na pytanie Mathury, postawię w tym miejscu pytanie:
PRZYPADEK?
Re: Krsna a Jezus
Mezamir:
Przedstawienie Jezusa z otoczeniu czterech ewangelistów to wizerunkowy standard wczesnego chrześcijaństwa, które przyjęło przedstawiać ich symbolicznie jako człowieka, orła, lwa i woła. Pseudogołąb jest orłem, a nie gołębiem lub mysikrólikiem, bo symbolizuje tego apostoła, no ... chyba Jana, w każdym razie Bolito ma rację. {toż to spisek historyków, umówili się i sobie przytakują}Co ma talent i styl malarza do symboliki?
Re: Krsna a Jezus
Mathura:
1. Zmartwychwstańcy (Św. Paweł i czterej ewangeliści)
2. Kontr-zmartwychwstańcy (gnostycy, a zatem Filip i prawdopodobnie Maria Magdalena oraz Tomasz)
Św. Paweł w jednym z listów grzmi:
"A są wśród was tacy, co mówią, że nie był zmartwychwstania!"
To właśnie gnostycy.
Więc co z tym widzeniem Marii Magdaleny?
Gdyby wersja o zmartwychwstaniu została sfabrykowana, nie byłoby potrzeby mieszać do tego Marii Magdaleny. Zatem widzenie Marii Magdaleny było prawdziwe. Ona Go widziała. Widzenia Jezusa Zmartwychwstałego były zatem autentyczne. Pytanie, dlaczego pierwsze widzenie ma Maria Magdalena, gnostyczka? Pytanie pomocnicze: Czym było zmartwychwstanie?
Uszanowanie dla Mezamira.
Motyw zmartwychwstałego boga (Ozyrys, Adonis) mógł być pierwowzorem dla zrozumienia widzenia Jezusa jako zmartwychwstałego "boga" i wyjaśnia jak doszło do powstania stronnictwa "zmartwychwstańców".
Tymczasem gnostycy, jako kontr-zmartwychwstańcy, twierdzą "nie było zmartwychwstania". Ciekawe? Posłuchajcie dalej. Gnostycy twierdzą "Jezus nie umarł" Gnostycy twierdzą że Jezus nie był "cielesny", nie umarł, a dokładniej. Owszem, Jezus umarł (jako człowiek), ale Jezus Żywy (jako Bóg, albo Bóg w człowieku), czyli Syn Ojca, nie umarł. Aha. Syn Ojca, to Bar Abbas... Poznajecie teraz Barabasza, którego Piłat wypuszcza na wolność? Orygenes dziwił się, że w niektórych starych egzemplarzach ewangelii Jezus i Barabasz (Bar Abbas) noszą to samo imię!: "JEZUS". A jakież inne imię miałby nosić Jezus Bar Abbas (Syn Ojca)?
Wygląda więc na to, że to właśnie gnostycy byli nie tylko tymi, którzy pierwsi widzieli "zmartwychwstałego" Jezusa, ale też i oni stali się źródłem opowieści o męce i śmierci Jezusa. Kto szuka korzeni chrześcijaństwa. Oto one. Maria Magdalena i gnostycy. Z Jezusa Syna Ojca (czyli Jezusa Bar Abbasa) urobiono dwie postacie: Jezusa Ukrzyżowanego i Zmartwychwstałego oraz Jezusa Syna Ojca (Jezusa Bar Abbasa-Barabasza) uwolnionego, który nie umarł, bo umrzeć nie mógł.
Przyznaję, że widzę w tym, może nie koniecznie manipulację faktami, ale na pewno ignorancję ewangelistów. W tak ostrych słowach, jak Mezamir, ja bym tego nie ujął.
To, co napisałem w niczym nie zmienia mojego nabożnego stosunku do tych fragmentów ewangelii, przedstawiających naukę Jezusa, które są poświadczone przez niezależne od siebie źródła i które uważam za autentyczne słowa tego wzniosłego cieśli z Kany Galilejskiej, zwanego Jezusem Nazarejczykiem.
To długa historia. Uważam, że został ukrzyżowany i że doszło do pogrzebu. Myślę, że mogła nastąpić faktyczna śmierć ciała. Co prawda, rzadko, ale znane są przypadki powrotu do życia osób zdjętych z krzyża, ale bardo rzadkie. Sposób w jaki Jezus "zmartwychwstały" ukazuje się raczej sugerowałby "ciało" niefizyczne, a więc byłoby to dosłowne powstanie z martwych. Pierwszym świadkiem zmartwychwstania jest Maria Magdalena, która była "gnostyczką". Coś o gnostykach. Oni nie wierzyli w zmartwychwstanie. Obie grupy nazwijmy teraz:Został ukrzyżowany i zmarł na krzyżu, czy też został ukrzyżowany, ale nie zmarł? A może wcale ukrzyżowany nie został?
1. Zmartwychwstańcy (Św. Paweł i czterej ewangeliści)
2. Kontr-zmartwychwstańcy (gnostycy, a zatem Filip i prawdopodobnie Maria Magdalena oraz Tomasz)
Św. Paweł w jednym z listów grzmi:
"A są wśród was tacy, co mówią, że nie był zmartwychwstania!"
To właśnie gnostycy.
Więc co z tym widzeniem Marii Magdaleny?
Gdyby wersja o zmartwychwstaniu została sfabrykowana, nie byłoby potrzeby mieszać do tego Marii Magdaleny. Zatem widzenie Marii Magdaleny było prawdziwe. Ona Go widziała. Widzenia Jezusa Zmartwychwstałego były zatem autentyczne. Pytanie, dlaczego pierwsze widzenie ma Maria Magdalena, gnostyczka? Pytanie pomocnicze: Czym było zmartwychwstanie?
Uszanowanie dla Mezamira.
Motyw zmartwychwstałego boga (Ozyrys, Adonis) mógł być pierwowzorem dla zrozumienia widzenia Jezusa jako zmartwychwstałego "boga" i wyjaśnia jak doszło do powstania stronnictwa "zmartwychwstańców".
Tymczasem gnostycy, jako kontr-zmartwychwstańcy, twierdzą "nie było zmartwychwstania". Ciekawe? Posłuchajcie dalej. Gnostycy twierdzą "Jezus nie umarł" Gnostycy twierdzą że Jezus nie był "cielesny", nie umarł, a dokładniej. Owszem, Jezus umarł (jako człowiek), ale Jezus Żywy (jako Bóg, albo Bóg w człowieku), czyli Syn Ojca, nie umarł. Aha. Syn Ojca, to Bar Abbas... Poznajecie teraz Barabasza, którego Piłat wypuszcza na wolność? Orygenes dziwił się, że w niektórych starych egzemplarzach ewangelii Jezus i Barabasz (Bar Abbas) noszą to samo imię!: "JEZUS". A jakież inne imię miałby nosić Jezus Bar Abbas (Syn Ojca)?
Wygląda więc na to, że to właśnie gnostycy byli nie tylko tymi, którzy pierwsi widzieli "zmartwychwstałego" Jezusa, ale też i oni stali się źródłem opowieści o męce i śmierci Jezusa. Kto szuka korzeni chrześcijaństwa. Oto one. Maria Magdalena i gnostycy. Z Jezusa Syna Ojca (czyli Jezusa Bar Abbasa) urobiono dwie postacie: Jezusa Ukrzyżowanego i Zmartwychwstałego oraz Jezusa Syna Ojca (Jezusa Bar Abbasa-Barabasza) uwolnionego, który nie umarł, bo umrzeć nie mógł.
Przyznaję, że widzę w tym, może nie koniecznie manipulację faktami, ale na pewno ignorancję ewangelistów. W tak ostrych słowach, jak Mezamir, ja bym tego nie ujął.
To, co napisałem w niczym nie zmienia mojego nabożnego stosunku do tych fragmentów ewangelii, przedstawiających naukę Jezusa, które są poświadczone przez niezależne od siebie źródła i które uważam za autentyczne słowa tego wzniosłego cieśli z Kany Galilejskiej, zwanego Jezusem Nazarejczykiem.
- Purnaprajna
- Posty: 2267
- Rejestracja: 23 lis 2006, 14:23
- Lokalizacja: Helsinki/Warszawa
- Kontakt:
Re: Krsna a Jezus
Bolito = Om Tat Sat
Prasadam blog mojej żony Vairagya-laksmi dd: http://www.purevege.com/
Foto galeria mojej żony: http://www.flickr.com/photos/48823311@N03/
Mój blog: http://purnaprajna.blogspot.com/
Moja muzyka: http://www.acidplanet.com/artist.asp?so ... 069&T=6461
Foto galeria mojej żony: http://www.flickr.com/photos/48823311@N03/
Mój blog: http://purnaprajna.blogspot.com/
Moja muzyka: http://www.acidplanet.com/artist.asp?so ... 069&T=6461
Re: Krsna a Jezus
Jaki sens ma tak mocna negacja chrześcijaństwa przez Mezamira?
Nie ma żadnego, a świadczy jedynie o przywiązaniu, gdyż jest drugą stroną awersji.
Niechaj sobie śpiewają Jezu Chryste, Matko Boska, jedyne co muszą zrobić to uznać prawo zwierząt do życia i jedzenie mięsa za grzech. To wszystko i aż.
Nie ma żadnego, a świadczy jedynie o przywiązaniu, gdyż jest drugą stroną awersji.
Niechaj sobie śpiewają Jezu Chryste, Matko Boska, jedyne co muszą zrobić to uznać prawo zwierząt do życia i jedzenie mięsa za grzech. To wszystko i aż.
Re: Krsna a Jezus
No właśnie nic. Pochodzący z epoki Edo (1603 - 1868) zabytek trudno uznać za dowód na zapożyczenie krzyża przez chrześcijan od buddystów.Mezamir pisze:Co to zmienia w historii krzyża?Ten krzyż był zapewne używany przez jakichś zakonspirowanych chrześcijan, Budda służył zamaskowaniu właściwego symbolu.
A może jednak skomentujesz? Jakie podobieństwa dostrzegasz między Garudą a orłem św. Jana?Mezamir pisze: O matko...bez komentarza
Aha rozumiem. Wystarczą ci nawet bardzo ogólne podobieństwa. Mnie nie.Mezamir pisze:Tak...a kolor oczu? Też się nie zgadza,mamy dowód.Gest błogosławieństwa też wygląda u Buddy i Jezusa zupełnie inaczej.
Czyli 300 lat przed chrześcijanami. I nawet jeżeli byli, to pojedynczy. Nigdzie nie ma wzmianek o jakimś misjonarskim najeździe buddystów. Chyba, że znasz coś takiego?Mezamir pisze: „Pod koniec IV wieku p.n.e. misjonarzy buddyjskich można było spotkać w Atenach” – pisze E.M.Layman. Wspomina też, że pierwsi misjonarze chrześcijańscy napotykali nauki buddyjskie wszędzie, dokądkolwiek się udali !!!!
Gdzie niby ci chrześcijanie napotykali nauki buddyjskie? W Cesarstwie Rzymskim? na czym autor oparł to stwierdzenie?
Bo jeszcze mało wiedzieli o ich wierzeniach a chcieli sobie to jakoś w głowie uporządkować. Niezorientowani Europejczycy ciągle jeszcze mówią "Buddyzm" na wszystkie ścieżki religijne pochodzenia indyjskiego.Mezamir pisze: A gdy misjonarze katoliccy przybyli do Japonii, wzięto ich nawet za przedstawicieli nowej sekty buddyjskiej. Jak to możliwe?
A dziękuję, dziękujęPurnaprajna pisze:Bolito = Om Tat Sat
Nie jedz na czczo (grafitti)