Piotrek pisze:Skąd wiemy, że Wedy i cała literatura związana z Kryszną nie są wytworem ludzkiej wyobraźni i nie napisał ich człowiek lub grupa ludzi (nie ważne jaki by mieli w tym cel)?
Bardzo nurtuję mnie to pytanie
Masz dwie początkowe opcje: być zainteresowanym prawdą głoszoną przez śastry i bhaktów, lub też nie być nią zainteresowany. Jeżeli istnieje odpowiednio silne zainteresowanie samorealizacją, to dociekliwa i poważna osoba zacznie, poprzez słuchanie (i czytanie) zapoznawać się z treścią wiedzy wedyjskiej. W ten sposób rozpoczyna się proces weryfikacji prawdziwości literatury wedyjskiej. Wkrótce, kiedy okazuje się, że wszystko co słyszy jest bardzo spójne i ma wielki sens, wiara takiej osoby zwiększa się, tym bardziej jeżeli słucha od osób, które same praktykują bhakti-jogę.
Ponieważ korpus wiedzy dotyczący bhakti-jogi zachęca do natychmiastowego wprowadzenia w życie zasłyszanej wiedzy, dociekliwa osoba zaczyna kontemplować jej treści pod kątem jej obecnej życiowej sytuacji. Osobista praktyka w naturalny sposób pogłębia wiarę w jej prawdziwość, poprzez doświadczanie wyższego duchowego smaku.
Po odpowiednio długiej praktyce myślenia i działania zgodnie z wizją śastr, osiąga się realizację tej wiedzy (albo inaczej samorealizację). Działanie zgodne z systemem wartości śastr staje się wtedy częścią naszej własnej natury i jest spontaniczną odpowiedzią na wszystkie życiowe zdarzenia. Jest to zwane śastra-cakszusa, czyli postrzeganie wszystkiego oczyma pism objawionych. W takim stanie, wiara w słowa śastra-guru-sadhu nie może być już złamana, ponieważ stała się tożsamością jej praktykanta.
Kiedy np. moją tożsamością jest to, że nazywam się Tomasz Czereśniak i jestem strzelcem-radiotelegrafistą czołgu Rudy 102, oraz że pochodzę ze wsi Studzianki, to nie potrzebuję, z kartką papieru i kalkulatorem, udowadniać sobie samemu co kilka godzin, że w to wierzę, ponieważ całkowicie identyfikuję się z byciem Tomusiem, nawet jeżeli znajdę się w otoczeniu wątpiących w to i krzyczących na mnie nazistów. W ten sposób, początkowa wiara w transcendentalną wiedzę, staje się moją tożsamością, własnością, moim wyłącznym życiowym zainteresowaniem, praktyką rodzącą żywe i prawdziwe emocje, oraz celem samym w sobie (np. intonowanie maha-mantry Hare Kryszna).
Na poziomie wyzwolenia (bhavy) i powyżej, kiedy
wiem, że nie jestem materialnym ciałem, ale wieczną duszą w bezpośrednim kontakcie z Bogiem, logika i tzw. racjonalne, bo oparte wyłącznie na materialnych zmysłach i inteligencji rozumowanie stają się nieprzydatne, gdyż funkcjonuje się na platformie wiecznej, pełnej wiedzy i szczęścia duszy, a nie na cielesnej platformie, gdzie wątpliwość jest naszym nieodłącznym towarzyszem z powodu niedoskonałości zmysłów i fałszywej, cielesnej koncepcji życia.
Z tego względu, materialne dowody (pratyaksza) w formie wykopalisk czy eksperymentów w celu udowodnienia reinkarnacji itp., itd., nie stanowią wystarczającej i satysfakcjonującej metodologii, która prowadziłaby do dogłębnego przekonania się, czy filozofia Wedanty jest prawdziwa. Ktoś może nawet wierzyć w Krysznę, bitwę pod Kurukszetrą i reinkarnację, ale nie praktykując życia duchowego może być na dokładnie takim samym poziomie świadomości oraz materialnych przywiązań i nawyków, jak osoba, która w to nie wierzy. Pożytek z tego niewielki.
Teoretyczna wiara w Boga i duszę nie jest bowiem celem Wedy. Jej celem jest zachęcenie nas do praktycznego zastosowania tej transcendentalnej wiedzy w życiu. Jest to jedyna metoda weryfikacji jej prawdziwości, ponieważ to właśnie działanie zgodne z tą wiedzą stanowi dynamiczny aspekt, który popycha naszą świadomość na wyższe szczeble zrozumienia, daleko poza sferę koszmarów codziennych wątpliwości.
Więcej znajdziesz w artykule
Skąd wyznawcy Hare Kryszna mają pewność, że to, co głoszą jest prawdą?, oraz w lekturze pomocniczej
:
Wierzę w Boga. I co z tego?
Przygody Dr. Orła z Pospolitą Wiarą
Ciepło pozdrawiam i Hare Kryszna!