Rasasthali pisze:Tak latwiej, jesli 'fakt' okaze sie czyms co sjest ciagle dysputowane. Historia jest ciagle pisana na nowo, wiele faktow jest ciagle dysputowanych.
Czyli sama przyznajesz, że maharaja robi dokładnie to samo, czyli prezentuje fakty, w sposób w jaki on to widzi, podobnie jak robią to osoby je dysputujące. Dysputa zazwyczaj zakłada odmienny punkt widzenia danego tematu przez dyskutantów. Tym bardziej sądzę, że maharaja nie wyssał sobie z palca pewnych informacji, ale jedynie opowiada się po jednej z dysputujących ten temat stron.
Być może, w takim razie powinniśmy rozpocząć krytykę wszystkich dysputujących, ponieważ o czymś mówią, nie mając na to pewnych dowodów i 100%-owej pewności.
A poza tym, abstrahując nawet od ścisłych historycznych faktów, to bhakta, a przy tym wedyjski filozof, nie jest wcale zobligowany aby kierować się czy ściśle przestrzegać metodologii badawczej czy procesu dowodowego, przyjętego akurat przez współczesną zachodnią akademię. To nieporozumienie, które czasami dręczy nocami bhaktów robiących karierę naukową, i którzy automatycznie nadają jej znak równości z samo-realizacją duchową, opartą na wedyjskich
pramana.
Bhakta ma jak największe prawo, aby wyciągać własne, racjonalne i w pełni logiczne wnioski, na temat przyczyn czyjegoś działania czy stanu rzeczy, na podstawie osobistej realizacji wiedzy śastr. Konkluzje do których dojdzie, nie muszą być następnie prezentowane i weryfikowane przez panel starszym panów z tytułami, aby udowodnić im jego kwalifikacje materialne i otrzymać ich łaskawe błogosławieństwo, na dalsze kultywowanie swojego
upadhi, tym razem pod nazwą "kariera akademicka".
"Fakty i dowody" dla członka akademii, mogą i często znaczą zupełnie coś innego dla bhakty. Bhakta może się samo-ograniczyć, czy też narzucić sobie kryteria i rygory poznawcze akademii, w celu przybliżenia innych do Kryszny, ale też i nie musi. Warto o tym pamiętać, oceniając słowa zaawansowanego bhakty, przez materialny pryzmat zachodniej edukacji. To jest ogólny komentarz i nie odnosi się wcale do zdolności "podróżowania w czasie" Hridayanandy Maharaja, której o ile wiem wcale nie posiada.
Rasasthali pisze:2. Jak napisalam, podobne zarzuty moglyby byc skierowane w ktores z naszych doktryn. Np. co powiecie o atakowaniu systemu kast?
Nie ma problemu. Bring it on and give your best shot!
Hridayananda Maharaja byłbym w pierwszym rzędzie atakujących system kastowy i korupcję klasy kapłańskiej.
Jeżeli nie mówimy o złych rzeczach na świecie, tylko z powodu lęku przed byciem skrytykowanym przez tą czy tamtą wpływową grupę ludzi, to osobiście postrzegam to jedynie w kategorii własnych psychologicznych uwarunkowań, które mają dużą szansę na przerodzenie się w hipokryzję, a nie w kategorii prawdomównej jednostki, dążącej do uwolnienia się z kajdanów samsary i wszech-towarzyszącego jej strachu.
Rasasthali pisze:
Dawkins popelnia szereg bledow podobnego typu - oglasza cos faktem, co wcale nie jest sprawa zamknieta w srodowisku teologow, upraszcza stwierzenia na niekorzysc teistow itd.. Ogolna publika to czyta i wierzy. Bron Boze nie obrazam Maharaja porownujac go tutaj do Dawkinsa, jednak chcialam zwrocic wasza uwage na podobny sposob robienia argumentow.
Kryszna też ogłosił, że to co mówi np. w Bhagavad-gicie jest faktem. Ciekaw jestem jak praktycznie radzisz sobie z tym problemem, w swoim prywatnym życiu oraz jako Oxfordzkiego naukowca? To zaledwie dygresja, ale muszę przyznać, że zabiłaś mi tym klina.
PS. Wiem, że prawdopodobnie mi się dostanie, ale niech już będzie. Przywykłem do samo-biczowania i publicznych przeprosin.