Doktryna (z łac. doctrina - nauczanie, wiedza) oznacza zespół twierdzeń, założeń i dogmatów religijnych, filozoficznych, politycznych lub wojskowych. System działania, myślenia.
W Twojej propozycji można mówić o doktrynie, bo ma sens w obrębie pewnych założeń i twierdzeń filozoficznych. Na przykład żeby faktycznie móc wyznawać takie poglądy musisz przyjąć faktyczne istnienie swojego indywidualnego bytu, realne skutki własnego wyboru czy istnienie swojej własnej niezależności. To popularna doktryna, bo zwykle jest skutkiem buntu na różne fałszywe autorytety.
Co tutaj może być nie doskonałe? Założenie że faktycznie w swoich działaniach dokonujesz własnych wyborów. Jak widzisz siebie jako szeroko pojęty umysł, mający rozum i swoją tożsamość to w pewnym sensie dokonujesz wyborów, aczkolwiek te elementy te są kształtowane przez relacje z innymi elementami. Tylko że "Ty" w tej formie nieustannie się zmieniasz, a w momencie śmierci dochodzi do dużej zmiany. Wśród zmian są też zmieniające się pragnienia. Działania na rzecz poprzednich pragnień tracą znaczenie, bo nie pomagają Ci w zadowalaniu obecnych. Jako dziecko mogłeś się starać o zabawki, ale dzisiaj być mógłbyś woleć, żebyś jako dziecko uczył się języków obcych. To strata wartości poprzednich działań którą obserwujemy przy zmianach w ciągu życia, osiąga swoją pełnie w momencie śmierci, bo wtedy przecież kończy się pewien ciąg tożsamościowy, który miał jakieś cele i dążenia. Jakie jest znaczenie więc jego działań dla niego samego? Jakie może być znaczenie dla innych, którzy tam samo są takimi nietrwałymi tożsamościami? Nie ma sensu mówić o wartościach i sensownych działaniach w obrębie świata w którym nic nie jest trwałe, bo wszystkie działania w nim ostatecznie dają ten sam efekt - żaden. W tym widzeniu siebie w ten sposób jest ten problem, że choć cały czas te rzeczy się zmieniają, jedna rzecz się nie zmienia, dzieje się to w obrębie jakieś świadomości. Tutaj można poszukać siebie. Teraz można się zastanowić czy ta nasza świadomość jest kontrolerem tych różnych elementów? Nie jesteśmy w stanie stworzyć nawet jednego atomu, ani zmienić nawet jednego prawa tego świata, za to wykorzystując inteligencje(której też sami nie możemy sobie stworzyć) możemy poznawać modele różnych perspektyw tego świata jak fizyka, matematyka czy astrologia(np.wedyjska) i zauważyć że na ich bazie jesteśmy w stanie określać co się będzie wydarzać czyli że w świecie zmiany zachodzą według praw a nie losowo. Jeśli zachodzą wedle jednego prawa, jednej linii, to raczej stoi zatem jedna wola, a nie tyle ile jest żywych istot. Nie mamy więc żadnego wpływu na narzędzia które dostajemy. Nie mamy wpływu na to jak można je wykorzystywać. Gdzie tutaj jest miejsce na jakieś własne wybory? To że prezentujesz taką a nie inną filozofie, wynika z tego gdzie się urodziłeś, jakie masz geny, jak Cię wychowali, co spotkałeś w zyciu, co doświadczyłeś. Nic z tego nie kontrolujesz. Wszystko to działa wedle zewnętrznej jednolitej woli, a Ty temu podlegasz.
Bhaktowie tutaj próbują wyłożyć Ci teorię guru, a Ty im w odpowiedzi dajesz swój atak na autorytety, głównie oparciu o pewną konkretną możliwą relacje jaka może wystąpić pomiędzy podążającymi za autorytetem a autorytetem.
a gdybym zrobił źle podążając za doktryną,mógłbym się tłumaczyć że to nie moja wina
Tłumaczyć się można zawsze, szukając przyczyn zewnętrznych( w końcu nie istnieje działanie z nimi niezwiązane). Można by komuś takiemu odpowiedzieć, Twoja bo za nią podążałeś.
bo przewodnik mi kazał,ja tylko byłem wierny doktrynie,to jego wina,ja tylko wykonywałem polecenia
i dzięki temu unikałbym odpowiedzialności.
Powiesz tak w sądzie, To Cię oleją. Tak jest i po za sądem. Nie można tak uniknąć odpowiedzialności. Ale co to w ogóle za argument, w każdej filozofii w której nie stwierdzisz że wszystko zależy od Ciebie możesz zrzucać winę na elementy zewnętrzne. A to stwierdzenie jest głupie, bo nic zewnętrznego nie zależy od Ciebie. Wszystkie atomy działają wedle swoich praw a nie Twoich.
Dalej sprowadzasz guru do obrońcy dharmy - religii, moralności. Nie taka jest rola guru w procesach mistycznych. Mistrz Duchowy jak najbardziej daje zalecenia z tej platformy, bo działanie na tej platformie daje możliwość głębszego rozwijania wiedzy i tu jest właśnie główna rola Mistrza Duchowego. Jest nauczycielem. W bhakti-jodze, uczy nas bhakti. I nie ma co się w ogóle bać prawdziwego Mistrza Duchowego. On jest sługą Boga(jeśli nie to nie jest guru) co Ci on może złego zrobić? Wszystko co masz, wszelkie zewnętrzne rzeczy są pod kontrolą Boga, dostajesz tak wiele możliwości do spełniania swoich pragnień, nie ma co się bać jego przedstawiciela. Tylko to musi być jego przedstawiciel, a nie ktoś kto chce napełnić brzuch czy powiększyć kolekcje luksusowych samochodów.
"Judeo-Chrześcijaństwo" to nie jest proces mistyczny, to zwykła religijność prymitywnych ludów. Nie ma jakiś żadnych sukcesji uczniów w tym przekazie, mistrzem duchowym to ma być chyba najwyżej Jezus, pewnie dlatego ze nie ma go od 2000 lat i w jego usta można włożyć wszystko. Ludzie lubią takich przewodników którzy już nie żyją, bo ma z ich wypowiedziami robić co się chce i nie trzeba autentycznie za nimi podążać, a autorytet fajny, otoczka ładna. To ma swoje miejsce nawet w społeczności wisznuitów.
Jeśli chcesz zrozumieć bhakti-jogę, to musisz spróbować chociaż rozróżniać religijność od procesów mistycznych. Jedne opierają się na moralności a drugie to procesy zdobywania wiedzy o naturze rzeczywistości. Bhakti-Joga to nie jest coś gdzie chodzi o to żeby zachowywać się dobrze, wykonać takie i inne rytuały, chodzi o zmianę serca(świadomości), oczyszczenie go. Teraz żyjemy po to by cieszyć się otoczeniem, a ma być na odwrót, my mamy być radością innych
Ale by to zrozumieć właściwie trzeba dokładnie zrozumieć naturę radości, szczęścia.