neoluddyzm

Co cię porusza, boli, cieszy
Awatar użytkownika
albert
Posty: 497
Rejestracja: 28 lis 2006, 13:15
Lokalizacja: Dziadoszyce

neoluddyzm

Post autor: albert » 02 cze 2009, 13:33

http://zb.eco.pl/zb/150/luddyzm.htm

NEOLUDDYZM

Zadziwia sam fakt, że pod sztandary czegoś o nazwie Drugi Kongres Luddystów ściągnęło ponad 350 ludzi z 29 stanów.

Jeszcze bardziej niezwykłe jest to, że - mimo oczywistych i nieuniknionych różnic - po trzech dniach przemówień i debat rozjechali się ożywiani niewyrażoną, lecz łatwo wyczuwalną wolą sprzeciwu, na skalę indywidualną lub na arenie politycznej, wobec czegoś, co na Kongresie określono mianem osobliwej i przerażającej techniki Ery Komputerowej.

Zgromadzili się w tym miejscu głęboko zaniepokojeni zjawiskami tej epoki, zaś kilkunastu mówców zaprezentowało szeroki wachlarz teorii na jej temat. Clifoord Stoll, cybernetyk - apostata, przekonywał, że zagrożenie nie pochodzi od samych komputerów - to niezła zabawa - ale ciarki przechodzą mi o grzbiecie na myśl o kulturze komputerowej, otoczonej wielkim szumem i mamiącej obietnicami. Pisarka Stephanie Mills, "luddystka, bioregionalistka i feministka", mówiła o uzależnieniu od techniki i stwierdziła, że odpowiednie podejście mogłoby polegać na stosowaniu techniki jako przyprawy na talerzu trybu życia, używanej z umiarem.
TECHNICZNE TORTURY

Judy Luce, położna z Vermont, mówiła o swoim zawodzie jako o akcie oporu wobec medycznych elit i ich koncepcji, że im więcej techniki, tym lepiej oraz że ciało jest maszyną, a kobieta pojemnikiem.

Scott Savage, redaktor czasopisma Plain, finansującego kongres, opowiedział się za luddyzmem bez agresji, podkreślającym rolę miłości - do wspólnoty, do Boga - która przekonywałaby coraz większą liczbę ludzi, aż osiągnęlibyśmy masę krytyczną na modłę Gandhiego. Pisarz Bill McKibben trafnie podsumował dotychczasową dyskusję słowami: Gdyby cała technika przynosiła nam szczęście, wszelkie inne argumenty przeciw niej straciłyby na znaczeniu. Ale tak nie jest - czego można dowieść - co więcej, zadaje nam ona tylko różnego rodzaju tortury i przysparza zmartwień.

Od samego początku zgadzano się, że wszelki opór nie miałby charakteru przemocy. Drugi Kongres zaakcentował swą odmienność od pierwszego z 1812 r., kiedy to niezadowoleni robotnicy przemysłowi Anglii zgromadzili się w okolicach Manchesteru i, pod przewodnictwem mitycznego generała Ludda, zdecydowali się na podpalanie fabryk i nocne napady na bogaczy. Tym razem wszyscy jednogłośnie orzekli, że taktyka przemocy jest bezprawna i bezskuteczna, nawet jeśli pominąć jej niemoralną naturę.
ZGODA NA NIEZGODĘ

Nie wszyscy jednak zgadzali się co do innych form działania, które można by uznać za "pozbawione przemocy". Wielu spośród co bardziej religijnie nastawionych delegatów - około jednej trzeciej obecnych było wyznawcami religii pacyfistycznych - uważało, że każde starcie, każde uszkodzenie maszyny stanowi akt przemocy, odpłacanie złem za zło. Jeszcze inni wyrażali pogląd, że dewastacja świata natury przez nowoczesną technikę postępuje w takim tempie, iż rozbieranie czy unieruchamianie urządzeń byłoby jedynie wyrazem zupełnie słusznego sprzeciwu. Pewien młody człowiek przedstawił wręcz argument, że pokojowo nastawiony Jezus uciekł się do akcji bezpośredniej, gdy przyszło wypędzić ze świątyni lichwiarzy i wywrócić ich stoły.

W sumie zgodzono się na brak zgody. Niech każdy zdecyduje sam, co uważa za czyny wyzbyte przemocy - jak ujął to Savage. Takie rozwiązanie dawało jednak bardzo szeroki wybór, poczynając od nazwania techniki wrogiem, rozpowszechniania filozofii luddystowskiej z możliwie największą mocą i w całej pełni, pośród zdezorientowanego i rozbitego społeczeństwa - jak mówiłem w swej zasadniczej deklaracji, odpowiadając na propozycję McKibbena, byśmy wszyscy wyłączyli z sieci telewizory i zakryli je robionymi na drutach narzutami.
JEDNOGŁOŚNY CHÓR

Spośród sugestii pośrednich wymieniłbym: ambiwalentny i sceptyczny stosunek do wszelkiej nowoczesnej techniki, wycofanie się ze światowego rynku żywnościowego dzięki pieczeniu własnego chleba i jedzeniu żywności miejscowej i wytwarzanej o danej porze roku, przerwanie skuwającego nam umysły łańcucha, który łączy więcej i lepiej, odnalezienie wzorów sprzeciwu w trybie życia mennonitów i plemion indiańskich, proste życie, otwarte na cnoty samotności i ciszy, wciągnięcie sąsiadów do walki z telewizorami w supermarketach i samochodami na ulicach, stworzenie kontrkultury oporu, która przenikałaby całe społeczeństwo; zrozumienie, że nie wszyscy podróżujący ku mądrości znajdują się w tym samym punkcie.

Na koniec uczestnicy kongresy wysłuchali deklaracji środków działania, która miała stać się ustaloną taktyką, lecz nie została przyjęta. Po namyśle doszedłem do wniosku, że świadczy to raczej o sile niż o słabości ruchu. Tym więc sposobem środki, za pomocą których będziemy kształtować luddyzm, będą równie zróżnicowane jak setki uczestników kongresu i być może dzięki temu - gdyż harmonie wzruszają bardziej niż jednogłośny chór - staną się bardziej skuteczne.

Kirkpatrick Sale
tłum. Jacek Spólny

DRUGI KONGRES LUDDYSTÓW: DEKLARACJA IDEOWA


Pierwszy Kongres Luddystów, jak zauważył Kirkpatrick Sale, odbył się w 1812 r. Ten drugi jest świadectwem ożywienia tamtego ducha, ze świadomością przyczyn porażki pierwszego kongresu i postanowieniem wyciągnięcia wniosków z jego nauczki.
REWOLUCJA SERC

Zjechaliśmy na sesję otwierającą Drugi Kongres Luddystów, reprezentując wiele światopoglądów, lecz podzielając zaniepokojenie współczesną techniką, która naszym zdaniem wymknęła się spod kontroli. Obawiamy się rozkładu społeczeństwa.

Jesteśmy zgodni, że stoimy wobec kryzysu ekologicznego, społecznego i duchowego, którego przyczyną jest technika, nie mogącą go jednak zażegnać. Potrzeby ludzkie przewyższają potrzeby maszyn, które przyspieszają obecnie wymieranie gatunków i zniszczenie środowiska naturalnego.

Szanujemy tryb "życia zakorzenionego" w kulturach historycznych i współczesnych na całym świecie, włączając w to mennonitów i ludność rdzenną spoza zachodniego kręgu cywilizacyjnego. Kultury te często podchodziły do techniki ze sceptycyzmem, odrzucając próby naginania przyrody do woli człowieka i rozwijania techniki w sposób szkodliwy i nieludzki.

Mając na względzie wyznawane przez nich wartości, nie chcemy uważać innych za wrogów. Wolimy budować mosty, które umożliwiłyby współpracę. W trybach maszyny pracuje wielu sprzyjających nam ludzi.

Życie we wspólnocie uznajemy za swój środek i cel. Wspólnota obejmuje nie tylko ludzi, lecz również całość Stworzenia. Najważniejsze, że nie jesteśmy sami. Radość sprawia nam bycie z innymi, służenie im i praca z nimi. Zbyt wielu ludzi odnosi wrażenie, że nikt nie podziela ich zaniepokojenia statusem techniki.

Chcemy żyć nie dla siebie, lecz dla innych, wykraczając poza życie skupione na sobie.

Podkreślamy wagę dni odpoczynku, postu po wytwarzaniu i spożywaniu, czas spędzony w samotności na słuchaniu, czekaniu.

Szanując kwestie ważne dla pierwszych luddystów odrzucamy ich przemoc jako środek do celu. Jesteśmy przekonani, że wszystkie nasze działania winny być wyzbyte agresji. Tworzyć kulturę oporu wobec zbędnej techniki chcemy w dziedzinie zarówno publicznej, jak i prywatnej. Tego rodzaju działania byłyby zakorzenione w sercu wspólnoty, wynikałyby z jej żywotnych potrzeb. Cenimy wagę osobistego przykładu. Upieczenie bochenka chleba jest dla nas aktem nadziei i wyrazem duchowości.

Niechaj ludzie zrobią ten pierwszy krok, choćby najmniejszy. Perfekcji nie osiąga się z dnia na dzień. Istotne jest nie to, gdzie jesteś, lecz skąd przychodzisz i dokąd zmierzasz.

Niech każdy przyjmie oswabadzający dar prostoty. Ogranicza nas nie tylko natura, lecz również nasze wartości. Wybieramy wybór. Będzie to wymagać długich rozmyślań, modlitwy, medytacji i refleksji; w przeciwnym wypadku trudno będzie osiągać tak konieczną osobistą dyscyplinę.

Niechaj ludzie żyją poza zasięgiem wielkich firm.

W szczególności polecamy co następuje:

* Każdy może zaopiekować się jakimś kawałkiem ziemi, choćby klombem z kwiatami.
* Możemy zrezygnować z oglądania telewizji.
* Możemy ograniczyć lub w ogóle zrezygnować z jeżdżenia samochodem.
* Możemy jeść wyprodukowane w okolicy jedzenie, sami sobie gotować posiłki i zapraszać sąsiadów na kolację.
* Możemy doprowadzić do zmniejszenie ruchu pojazdów w najbliższym sąsiedztwie.

Wzorem mogą stać się zainteresowania, troski i wyobraźnia dzieci. Kształcenie ich w domu może w znacznym stopniu przyczynić się do uwolnienia naszych rodzin od społeczeństwa konsumpcyjnego.

Zachęcamy do wspierania lokalnych bibliotek, gdyż są one jednymi z nielicznych miejsc, gdzie naprawdę mamy coś wspólnego z innymi. Książki nie są dla nas przestarzałe.

Wdzięczni jesteśmy za wszystkie dostrzegane wokół znaki nadziei. Chcemy żyć i działać z nadzieją, a nie z rozpaczy.

Cenimy panującą wśród nas różnorodność i zachęcamy się do znajdowania sposobów na życie zdrowe i zrównoważone. Dostrzegamy równowagę i różnorodność w Stworzeniu, Boski przykład podnosi nas na duchu i daje nadzieję na oświecenie.

Podsumowując: wiemy, że niszczenie czyjejś własności nie jest najskuteczniejszym sposobem na przeprowadzenie zmian; dobro, do którego dążymy, nastanie tylko pod warunkiem, że dotrzemy do ludzkich serc. Żyjąc w myśl swych zasad, pokazujmy cierpiącemu światu to, co robimy.

Wszyscy zgadzający się z powyższymi stwierdzeniami - choć zaledwie cząstkowymi i niedoskonałymi - winni uważać się za delegatów na nieustający zjazd Drugiego Kongresu Luddystów i zobowiązani są działać w jego imieniu do momentu, gdy Kongres zostanie rozwiązany.

Adres Kongresu to:

East Mountain Road South
Cold Spring
NY 10516, USA
Wierzę w las, wierzę w łąkę i w noc w czasie której rośnie zboże (Thoreau)

ODPOWIEDZ